Krakowski sąd pracy oddalił w czwartek pozew byłego funkcjonariusza SB Ryszarda P. o przywrócenie go do pracy w Muzeum Armii Krajowej.
Sąd uznał, że Ryszard P. wprowadził pracodawcę w błąd, nie podając, iż był funkcjonariuszem IV wydziału SB, a jedynie - że pracował w policji. Tym samym spowodował utratę zaufania pracodawcy do niego.
Sąd podzielił także argumenty dyrekcji Muzeum Armii Krajowej, iż w placówce, w której założeniem jest zaangażowanie pracowników w problematykę polskiego państwa podziemnego, zatrudnienie takiej osoby jest niewskazane.
Sprawa dotyczy byłego szefa ochrony Muzeum Armii Krajowej Ryszarda P., zwolnionego z pracy po ujawnieniu faktu, że pracował wcześniej w SB. Ryszard P. przed sądem domagał się przywrócenia do pracy.
O swojej pracy w SB Ryszard P. opowiedział twórcom filmu dokumentalnego "Zastraszyć księdza". Po telewizyjnej emisji filmu jego przełożony zwolnił go z pracy.
W filmie P. opowiada, że pracował w SB tylko przez rok. W wydziale IV, zajmującym się śledzeniem duchowieństwa, miał pisać jedynie raporty z nabożeństw, pielgrzymek i występów artystów w kościołach. Jako wolontariusz trafił w 1997 roku do Muzeum Armii Krajowej, gdzie z czasem został szefem ochrony. Jak wypowiadał się w mediach, nie ukrywał swojej przeszłości.
"Wypowiedzenie uważamy za słuszne, ponieważ pracownik zataił przed pracodawcą informacje na temat swojej przeszłości. W dokumentach pana P. nie znalazło się słowo +milicja+, nie ma tam wzmianki o SB, ani o wydziale IV" - mówił PAP po zwolnieniu pracownika wicedyrektor Muzeum Armii Krajowej Piotr Boroń. "Nasze muzeum ma pewien kręgosłup moralny. Wydaje nam się niedopuszczalne, by ktoś z taką przeszłością w nim pracował" - dodał wicedyrektor.
Jak powiedział PAP w czwartek dyrektor muzeum Adam Rąpalski, jest on usatysfakcjonowany wyrokiem. Ryszard P. nie stawił się w czwartek w sądzie pracy. Wyrok nie jest prawomocny.(PAP)
hp/ pz/ gma/ 17:35 07/01/18