W raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych "nie ma nic poza dwoma, trzema nazwiskami znanych polityków" - powiedział w środę dziennikarzom Andrzej Lepper (Samoobrona), który jako wicepremier otrzymał ten dokument.
Lepper zastrzegł, że jeszcze nie przeczytał raportu, a jedynie "przerzucił" niektóre strony i śródtytuły. Jak dodał, w raporcie nie ma nic wstrząsającego.
"Dzisiaj mogę podejrzewać, że w WSI byli dobrze wyszkoleni ludzie i jeżeli gdziekolwiek są nazwiska, z kim oni współpracowali, to na pewno nie w tym raporcie. Uważam, że prawdziwi współpracownicy WSI są głęboko ukryci" - dodał wicepremier.
Raport z weryfikacji WSI, który decyzją prezydenta ma zostać podany do publicznej wiadomości piątek, dotyczy działalności przestępczej żołnierzy i współpracowników tych służb. Raport ma też ujawnić, kto z zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, wiedział o sprzecznych z prawem działaniach WSI i nie podjął czynności zmierzających do ich zaprzestania.
W poniedziałek raport został przekazany premierowi i prezydentowi. Przed publikacją zapoznają się z nim także wicepremierzy, a marszałkowie Sejmu i Senatu - zgodnie z przepisami - opiniują go.
Marszałek Sejmu Marek Jurek określił raport jako "ciekawy i poważny". Z kolei w opinii wicepremiera Romana Giertycha (LPR), czytając raport ma się wrażenie "gigantycznego chaosu". Obaj politycy byli jednak zgodni, że dokument potwierdza nieprawidłowości w funkcjonowaniu WSI.
Minister koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że raport "nie jest dokumentem skończonym, powstawał na zamówienie w określonym czasie, dlatego on nie ma zachwycać, a ma pokazać prawdę".(PAP)
awy/ ura/ jra/