Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Religa ponownie przesłuchany jako świadek w sprawie Pinkasa

0
Podziel się:

(dochodzi wypowiedź Religi po przesłuchaniu)

(dochodzi wypowiedź Religi po przesłuchaniu)

15.5.Łódź (PAP) - Ponad pięć godzin zeznawał w czwartek w łódzkiej prokuraturze b. minister zdrowia prof. Zbigniew Religa jako świadek w śledztwie dotyczącym korupcji w służbie zdrowia. Jednym z podejrzanych jest b. współpracownik Religi, b. wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.

Zarzuty, jakie wydział Prokuratury Krajowej w Łodzi przedstawił Pinkasowi, dotyczą okresu, gdy pełnił on funkcję zastępcy dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Religa przed objęciem resortu zdrowia w rządzie PiS kierował tym Instytutem.

To drugie przesłuchanie b. ministra w tej sprawie. Według Religi, poprzednie dotyczyło głównie funkcjonowania Instytutu. Tym razem - jak przyznał - przesłuchanie było poświęcone osobie Jarosława Pinkasa.

Po wyjściu z prokuratury Religa raz jeszcze zapewnił, że wierzy w niewinność Pinkasa. "Nie mam żadnych podstaw, żeby nie wierzyć. Chciałbym, żeby moje dobre zdanie na temat ministra Pinkasa potwierdził sąd, z tym, że ja nawet nie znam oficjalnie zarzutów; wiem tyle co z prasy, a prokurator żadnych szczegółów mi nie ujawnił" - zaznaczył b. minister zdrowia.

Wcześniej mówił, że bardzo trudno mu uwierzyć, "żeby dla paru groszy ryzykował swoim życiem, swoją karierą człowiek, który zajmował różne stanowiska". Dodał, że nie wyobraża sobie, żeby Pinkas mógł np. wziąć pieniądze od pacjenta, bo "to nie leży w jego naturze".

Religa nie chciał mówić o szczegółach przesłuchania podkreślając, że został zobowiązany do zachowania tajemnicy przez prokuratora. Ponownie zaznaczył, że wszystkie "kierunkowe decyzje" w Instytucie Kardiologii i Ministerstwie Zdrowia były podejmowane przez niego.

"Wykonanie natomiast zostawiałem, i uważam, że słusznie, moim współpracownikom. Wszystkie istotne decyzje, to były moje decyzje, sprawa outsourcingu jest również moją decyzją, nie ministra Pinkasa, który był wyłącznie wykonawcą mojej decyzji" - mówił b. minister zdrowia.

Prof. Religa uważa, że trzymanie Pinkasa w areszcie, żeby nie mógł odpowiadać z wolnej stopy "jest dziwne", bowiem powinna obowiązywać zasada domniemania niewinności. Liczy, że jego b. współpracownik zostanie zwolniony z aresztu, podkreślając, iż wiele "istotnych osób" poręczyło za niego i podpisało się pod tym, że będzie stawiał się na każde wezwanie prokuratury. Wymienił m.in. członków rady naukowej Państwowego Zakładu Higieny oraz prof. Zytę Gilowską.

"Wydaje mi się, że odwołując się do tego, że obowiązuje nas wszystkich domniemanie niewinności, chyba byłoby słuszne, żeby został zwolniony" - zaznaczył Religa.

Pinkas miesiąc temu został zatrzymany przez ABW. Według prokuratury, w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął on co najmniej 55 tys. zł i wieczne pióro warte prawie 3 tys. zł w zamian m.in. za ułatwienie jednej ze spółek wygrania przetargu zorganizowanego w Instytucie. Miał on również zażądać od firmy, która wygrała przetarg na świadczenia w zakresie diagnostyki laboratoryjnej w latach 2003-2005, pokrycia kosztów remontu pomieszczeń służbowych, zajmowanych przez ówczesnego dyrektora Instytutu. Koszt remontu wyniósł prawie 55 tys. zł.

B. wiceminister trafił na trzy miesiące do aresztu. Nie przyznaje się do winy. W piątek sąd ma rozpoznać zażalenie obrony na jego aresztowanie. Według prokuratury, Pinkasowi grozi kara do 10 lat więzienia.

Wraz z nim zarzuty korupcyjne usłyszały jeszcze dwie osoby pracujące w Instytucie Kardiologii. Są to: kierownik pracowni chemii klinicznej Danuta G. oraz kierownik zakładu biochemii klinicznej Instytutu Dariusz S. Wobec tej dwójki zastosowano poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju.

Zarzuty mają związek ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy organizacji przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników oraz konkursów związanych z tzw. outsourcingiem dla publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej (ZOZ) z terenu całego kraju. Śledztwo obejmuje lata 2001-2007; w jego trakcie - według prokuratury - zbadano nieprawidłowości związane z działalnością spółek branży diagnostyki laboratoryjnej: DPC Polska, Diag System oraz Diagnostyka z Krakowa.

Ustalono, że przedstawiciele firm, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia konkursów dotyczących przejęcia laboratoriów szpitalnych w całym kraju oraz przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników laboratoryjnych, wręczali korzyści majątkowe i osobiste pracownikom publicznych ZOZ-ów.

Do tej pory zarzuty w tej sprawie postawiono ponad 30 osobom. Wśród podejrzanych są osoby pełniące kierownicze funkcje w spółkach medycznych, przedstawiciele handlowi tych spółek, kierownicy i dyrektorzy szpitali oraz laboratoriów szpitalnych. (PAP)

szu/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)