Marszałek Sejmu Marek Jurek odnosząc się we wtorek do rozmowy wiceambasadora USA Kenetha Hillasa z ministrem w Kancelarii Premiera Leszkiem Jesieniem m.in. o wicepremierze Romanie Giertychu ocenił, że tego rodzaju wystąpienia dyplomaty innego państwa nie ułatwiają debaty na temat naszej polityki.
Poniedziałkowe "Fakty" TVN poinformowały, że Hillas na spotkaniu z Jesieniem miał stwierdzić, iż wypowiedzi Romana Giertycha o wojnie w Iraku "wzbudziły zaniepokojenie w Waszyngtonie". Jesień sporządził z tej rozmowy notatkę.
"KH (Kenneth Hillas) podkreślił, że dotychczasowy brak reakcji ze strony USA wynika z próby racjonalizowania wydarzeń i wypowiedzi na scenie politycznej. Jednak zaznaczył, że +gdyby wicepremier rządu np. w Niemczech, Francji, czy Danii wypowiedział takie słowa, zostałby odwołany+" - napisał Jesień w notatce.
"Zapewne, gdyby nie ingerencja wiceambasadora Hillasa, to miałbym okazję polemizować z panem wicepremierem Giertychem w tej sprawie, ale od tego się w tej sytuacji powstrzymam. Tego rodzaju wystąpienia dyplomaty innego państwa nie ułatwiają debaty na temat naszej polityki, ani organizowania naszej współpracy" - powiedział Jurek, który we wtorek przebywa w Rzeszowie.
"Ja mam inne poglądy w tych sprawach (wojny w Iraku - PAP) od pana premiera Giertycha" - dodał.
Podkreślił też, że jego zdaniem sprawy takie jak polityka zagraniczna powinny być dyskutowane w gronie rządu, koalicji.
"Po takim stanowisku wiceambasadora innego państwa, przede wszystkim trzeba powiedzieć, że sprawy polskiego rządu są polskimi sprawami, o których dyskutuje polski rząd, że pretensje do ministrów polski rząd załatwia w swoim gronie i nie potrzebuje tego rodzaju rad, że to raczej utrudnia współpracę" - oświadczył marszałek.
Przypomniał też, że w sprawie wniosku LPR dotyczącego przeprowadzenia w Sejmie debaty o skutkach wojny w Iraku dla ludności cywilnej, zastosowane są takie same procedury, jakie stosowane są w sprawach, "gdzie polityka zagraniczna krzyżuje się z polityką bezpieczeństwa".
"Zawsze w takich wypadkach, niezależnie od tego, czy w Polsce rządziła lewica, czy prawica, niezależnie od tego, czy ja byłem w większości, czy w opozycji, akceptowałem taką procedurę: najpierw Ministerstwo Spraw Zagranicznych zajmuje stanowisko, potem tę sprawę dyskutuje najbardziej kompetentna Komisja Spraw Zagranicznych i potem podejmujemy dalsze decyzje" - podkreślił.
Jurek przypomniał też, że po wniosku złożonym przez Romana Giertycha zapowiedział, iż wyślę ten wniosek do opinii Ministerstwa Spraw Zagranicznych i skieruje do komisji. (PAP)
api/ par/ rod/