Rosja wznowiła naciski na Bułgarię w celu podniesienie ceny gazu ziemnego, którego jest jedynym dostawcą do Bułgarii - informuje w środę prasa w Sofii.
"Porozumienie z Bułgarią należy zrewidować i zmienić jak najszybciej" - powiedział we wtorek szef Gazpromu Aleksiej Miller na spotkaniu z przebywającym w Moskwie bułgarskim ministrem gospodarki i energetyki Rumenem Owczarowem.
W opublikowanym po rozmowie komunikacie Gazpromu napisano, że Bułgaria wyraziła zgodę na przejście do rynkowych zasad opłat za tranzyt gazu. Strona bułgarska tego nie potwierdziła.
"Jeżeli będziemy dokonywać zmian, powinny one uwzględniać interesy obu stron" - powiedział Owczarow. Oznacza to, według niego, że należy podnieść wysokość taryf tranzytowych, które nie były zmieniane od roku 1998. "Trzeba uwzględnić przynajmniej inflację w tym okresie" - dodał.
Rosja domaga się odejścia od 1 lipca tego roku od zasady barterowej w dostawach gazu do Bułgarii i wprowadzenia cen rynkowych.
Obecnie Bułgaria otrzymuje na podstawie ważnej do 2010 r. umowy z Gazpromem 42 proc. rosyjskiego gazu jako barter za tranzyt. Za ten gaz Bułgaria płaci po 83 dolary za 1000 m3. Pozostałe 58 proc. dostaw rozliczane jest po cenach rynkowych - 258 dolarów za 1000 m3.
Według ekspertów bułgarskich, zmiany, których domaga się Gazprom, doprowadzą do podniesienia o ok. 40 proc. cen gazu w Bułgarii.
Bułgaria kilkakrotnie deklarowała, że odejście od obecnej umowy jest możliwe pod warunkiem zdecydowanego zaangażowania się Rosji w zwiększenie tranzytu.
Tymczasem, jak poinformował minister Owczarow w Moskwie, Gazprom nie wywiązuje się ze zobowiązań, zawartych w umowie, zgodnie z którą powinien inwestować w rozbudowę sieci gazociągów 20 proc. środków otrzymywanych z tytułu dostaw.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ mmp/ kan/
