LPR nie podjęła jeszcze decyzji, czy w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartuje samodzielnie czy z innymi ugrupowaniami - poinformował w środę w Łodzi prezes ugrupowania Mirosław Orzechowski.
Przyznał, że wielu działaczy PR skłania się do tego, aby Liga wystartowała z list stowarzyszenia Libertas, stworzonego przez irlandzkiego polityka Declana Ganleya.
Ganley to znany przeciwnik Traktatu z Lizbony. Dzięki niemu i skutecznej kampanii, przeprowadzonej przez jego stowarzyszenie, Irlandczycy odrzucili traktat w referendum. Na początku lutego polski oddział stowarzyszenia otwarto w Warszawie.
Irlandzki polityk chce, aby we wszystkich krajach, gdzie powstały oddziały Libertas, powołane zostały koalicyjne komitety wyborcze. Komitety te mają wystawić wspólną listę kandydatów w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Orzechowski podkreślił, że decyzja o formie udziału Ligi Polskich Rodzin w eurowyborach zapadnie prawdopodobnie w połowie marca podczas kongresu partii, który odbędzie się w Warszawie. Polityk nie wykluczył też, że sam wystartuje w wyborach do PE.
Zaznaczył, że jeśli jego partyjni koledzy uznają, iż ma startować w wyborach, to będzie kandydował. "Nie wzbudzi to chyba zdziwienia, że prezes partii znalazł się na liście" - dodał.
Odnosząc się do sondażu opublikowanego w środowej "Gazecie Wyborczej", który daje LPR 5-proc. poparcie, Orzechowski ocenił, że jego ugrupowanie wraca na scenę polityczną, bo "cena, jaką Liga zapłaciła za koalicję z PiS, została już spłacona".
Przyznał również, że wiele osób, które "odwróciło się od LPR" teraz wraca do niej. Jest też przekonany, że do Ligi "wracają" również wyborcy. To - według niego - bardzo ważny trend przed wyborami do PE. (PAP)
jaw/ la/ par/ bk/