Wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące tragicznej śmierci 12-letniej Kamili S. z Wrocławia, która zginęła pod koniec stycznia we Włoszech w wypadku narciarskim. Dziewczynka zjeżdżając ze stoku uderzyła w drzewo.
Jak poinformowała PAP w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, prokuratura wszczęła śledztwo, bowiem rodzice dziewczynki złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
"Ich zdaniem ktoś córkę pchnął na drzewo i zostawił ją" - mówiła Klaus. Według rodziców, którzy już zostali przesłuchani, Kamila od wielu lat jeździła na nartach i świetnie sobie radziła. Ponadto feralnego dnia zjeżdżała tzw. niebieskim szlakiem, czyli bardzo łatwa trasą narciarską.
Zdaniem włoskich organów ścigania, winę za tragiczny wypadek ponoszą wiązania narciarskie, które były źle ustawione i w trudnym momencie nie utrzymały Kamili. Dziewczynka - według Włochów - zjeżdżając wypięła się z nart i dlatego uderzyła w drzewo.
Do podobnego śmiertelnego wypadku doszło w minioną środę w górach w Trydencie na północy Włoch. 18-letnia polska snowboardzistka podczas zjazdu uderzyła w drzewo w pobliżu schroniska Malga Cioca i odniosła ciężkie obrażenia. Próby uratowania kobiety nie powiodły się. (PAP)
umw/ pz/ jbr/