Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: Marian Jurczyk - bez odszkodowania za swą lustrację

0
Podziel się:

Stołeczny sąd oddalił we wtorek pozew
historycznego lidera NSZZ "Solidarność" Mariana Jurczyka, który
żądał prawie 300 tys. zł odszkodowania za straty po uznaniu go w
2000 r. przez Sąd Lustracyjny za "kłamcę lustracyjnego". Z zarzutu
tego oczyścił go w 2002 r. Sąd Najwyższy.

Stołeczny sąd oddalił we wtorek pozew historycznego lidera NSZZ "Solidarność" Mariana Jurczyka, który żądał prawie 300 tys. zł odszkodowania za straty po uznaniu go w 2000 r. przez Sąd Lustracyjny za "kłamcę lustracyjnego". Z zarzutu tego oczyścił go w 2002 r. Sąd Najwyższy.

Sąd Okręgowy w Warszawie uzasadnił oddalenie pozwu brakiem bezprawności działania sądu, który uznał 72-letniego Jurczyka za "kłamcę lustracyjnego"; przedawnieniem roszczenia Jurczyka oraz niewykazaniem przezeń związku między działaniem sądu a szkodą. Wyrok jest nieprawomocny; Jurczyk może złożyć apelację.

W marcu 2000 r. Sąd Lustracyjny, na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego, prawomocnie uznał Jurczyka za "kłamcę lustracyjnego". Zgodnie z ówczesną ustawą lustracyjną stracił on wtedy mandat senatora. Sąd uznał, że Jurczyk zataił, iż w 1977 r. SB groźbą śmierci zmusiła go do współpracy, a okoliczności nawiązania współpracy nie zwalniają z obowiązku napisania prawdy w oświadczeniu lustracyjnym. Po kasacji złożonej przez Jurczyka, Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok, nakazując sprawdzenie "treści kontaktów Jurczyka z SB".

W czerwcu 2001 r. Jurczyk został ponownie prawomocnie uznany za "kłamcę lustracyjnego". Po kolejnej kasacji Jurczyka, SN w październiku 2002 r. w ogóle oczyścił go z zarzutu agenturalności. SN uznał, że jego współpraca z SB nie była tajna, a przekazywane informacje nie miały "wartości operacyjnej". Utraty mandatu nie można było jednak już cofnąć (wkrótce potem ustawę lustracyjną zmieniono tak, by utrata mandatu następowała dopiero po wyroku SN o czyimś "kłamstwie lustracyjnym" - PAP).

W pozwie z 2005 r. przeciw Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Sąd Apelacyjny w Warszawie (jego wydziałem był Sąd Lustracyjny), Jurczyk domagał się 248 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami za dochody, jakie miałby z senatorskich pensji i diet do końca kadencji, gdyby nie strata mandatu. Na kolejne 30 tys. zł zadośćuczynienia wyceniał straty moralne po wyroku o swym kłamstwie - naruszenie czci i pogorszenie zdrowia. Pozew podkreślał, że wyrok naruszył wizerunek Jurczyka jako zasłużonego w walce o wolną Polskę.

We wtorek sąd uznał, że w całej sprawie nie zachodzą żadne przesłanki by uwzględnić pozew. "Nie wykazano bezprawności działań sądu, co jest jedną z takich przesłanek" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marcin Strobel. Według niego, nie można mówić o bezprawności żadnego wyroku Sądu Lustracyjnego. SN zmienił bowiem wyrok tego sądu w ramach swych kompetencji, przyjmując inną ocenę stanu faktycznego i odmienną interpretację ustawy lustracyjnej. "W takim przypadku nie można mówić by zmieniony wyrok był bezprawny" - dodał sędzia.

Według niego, innym powodem oddalenia pozwu było przedawnienie roszczenia. Sąd przypomniał, że takie roszczenie przedawnia się po 3 latach od zdarzenia, a więc już w chwili złożenia pozwu było przedawnione.

Kolejna przyczyna oddalenia pozwu to "brak adekwatnego związku przyczynowego między działaniem a szkodą". Sąd uznał, że powód nie przedstawił dowodu by jego uszczerbek na zdrowiu był wynikiem wyroku sądu. Sędzia oddalił argumenty pozwu, który powoływał się na nieprzychylne Jurczykowi artykuły prasy po wyroku. "One były niezależne od działań sądu" - dodał sędzia, podkreślając, że doniesienia mediów często odbiegają od wyroku.

Na mocy wyroku Jurczyka ma zwrócić pozwanemu 7,2 tys. zł kosztów procesu.

Zdaniem Leszka Boska, radcy Prokuratorii Generalnej, który wnosił o oddalenie pozwu, powód nie wykazał zasadności swych roszczeń, które ponadto są już przedawnione. "Orzeczenia Sądu Lustracyjnego nie wykraczały poza granice swobodnej oceny dowodów, nie były bezprawne" - dodawał.

Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo od Jurczyka, który był nieuchwytny dla PAP.

W 2007 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił pozew Jurczyka przeciw dawnemu koledze ze związku, od którego domagał się przeprosin i zadośćuczynienia za nazwanie "agentem bezpieki". Sąd podkreślił, że Jurczyk podpisał zobowiązanie służbom specjalnym, pokwitował odbiór pieniędzy i sporządził w swojej ocenie nikomu nieszkodzące sprawozdania.

Jurczyk brał udział w robotniczych protestach w grudniu 1970 r. W sierpniu 1980 r. kierował strajkiem w stoczni szczecińskiej i w regionie. 30 sierpnia podpisał porozumienie ze stroną rządową. Był liderem "S" na Pomorzu Zachodnim i toczył z Lechem Wałęsą walkę o przywództwo w związku. Internowany w stanie wojennym, znalazł się wśród siedmiu działaczy związku, których w 1982 r. aresztowano pod zarzutem działań "na szkodę państwa". Wyszedł na wolność w 1984 r., na mocy amnestii.

Pod koniec lat 80. był wśród liderów "S", którzy nie uznawali prawa Wałęsy do powoływania nowych władz związku. Był przeciwnikiem "okrągłego stołu". W 1990 r. założył konkurencyjny wobec "S" związek zawodowy "Solidarność'80". Po rozłamie w 1994 r. stanął na czele nowego związku, utworzonego przez część działaczy "S-80". W wyborach w 1997 r. zdobył mandat senatora. Prezydent Szczecina od 1998 do 2000 r. i od 2002 do 2006 r.

W 1982 r. jego syn i synowa zginęli tragicznie, wyskakując z okien kamienic w Szczecinie. Część osób, w tym sam Jurczyk, podejrzewa, iż w śmierć zamieszana była SB. Pogrzeb stał się okazją do wielkiej antyrządowej demonstracji, podczas której doszło do walk z ZOMO. W sierpniu 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie.(PAP)

sta/ bno/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)