Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa śląskiej mafii paliwowej - w poniedziałek okaże się czy zostanie zmieniony sędzia

0
Podziel się:

(dochodzi wypowiedź oskarżonego Dolniaka i informacja o innych
wnioskach)

(dochodzi wypowiedź oskarżonego Dolniaka i informacja o innych wnioskach)

28.10.Katowice (PAP) - W najbliższy poniedziałek okaże się, czy sprawę śląskiej mafii paliwowej poprowadzi sędzia Gwidon Jaworski, czy też zostanie wyznaczony nowy przewodniczący składu orzekającego. Sąd rozpozna wtedy wniosek o wyłączenie Jaworskiego z sądzenia w tym procesie.

Sprawa, dotycząca oszustw na blisko 500 mln zł miała ruszyć przed Sądem Okręgowym w Katowicach już tydzień temu. Wtedy nie udało się odczytać aktu oskarżenia, bo nie stawił się obrońca jednego z oskarżonych. We wtorek wszyscy podsądni byli reprezentowani, ale przed planowanym odczytaniem aktu oskarżenia padały kolejne wnioski obrony, które w konsekwencji uniemożliwiły rozpoczęcie procesu.

Jeden z nich - złożony przez oskarżonego Andrzeja Dolniaka i jego obrońcę - dotyczył wyłączenia z orzekania w sprawie sędziów katowickiego sądu okręgowego i delegowanych do niego sędziów rejonowych. Obrona argumentuje, że prezes sądu Monika Śliwińska jest żoną oficera Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w przeszłości szefa katowickiej delegatury ABW, która prowadziła śledztwo w sprawie śląskiej mafii paliwowej.

Te okoliczności - uważa obrona - mogą nasuwać uzasadnione wątpliwości co do bezstronności sądu. Dolniak - który jest adwokatem - zaznaczył, że wniosek nie jest wymierzony personalnie w żadnego z sędziów, chodzi jedynie o rozwianie pojawiających się wątpliwości.

Po półgodzinnej przerwie sędzia Jaworski powiedział, że wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów od orzekania został pozostawiony bez rozpoznania z wyjątkiem kwestii wyłączenia od orzekania jego samego. "Nie można wyłączyć od orzekania sędziego, który nie został wyznaczony do prowadzenia danej sprawy" - wyjaśnił.

Dolniak oświadczył, że w całości podtrzymuje swój wniosek. Oskarżony uważa, że sędzia Jaworski nie miał prawa podejmować decyzji w sprawie wniosku, który dotyczył także jego samego. Dodał, że z chwilą złożenia takiego wniosku sąd powinien powstrzymać się od wszelkich decyzji procesowych. Ponadto o tym czy wyłączyć Jaworskiego zdecyduje inny sędzia, także wymieniony we wniosku - argumentował oskarżony.

W poniedziałek inny sędzia zdecyduje, czy Jaworski poprowadzi proces, czy też zostanie do tego wyznaczony ktoś inny. Opóźniłoby to rozpoczęcie sprawy o kolejne miesiące - sprawa liczy 500 tomów akt, z którymi nowy przewodniczący składu orzekającego musiałby się zapoznać. Jeśli wniosek Dolniaka zostanie odrzucony, sprawa ma ruszyć za tydzień.

Pytany, czy nie obawia się zarzutu celowego odwlekania rozpoczęcia procesu, Dolniak powiedział PAP, że tylko wskazuje uchybienia, które "mogą mieć wpływ na niezawisłość sądu i prawidłowość procesu".

"Wymiar sprawiedliwości już piąty rok się zajmuje tą sprawą. O fakcie tych powiązań rodzinnych i o tym, że pan Święczkowski - były szef ABW - mówił wyraźnie o tym, że po to mamy prezesa, aby się dobrze układała współpraca z sądem, wiadomo od roku, czy ponad roku" - oświadczył Dolniak.

W jego opinii, jeżeli ktoś ponosi odpowiedzialność za tę sytuację, to nie on sam, tylko sąd, który powinien był z urzędu zwrócić się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi, "właśnie z racji tych powiązań osobistych i rodzinnych".

"Od oskarżonych wymaga się wiele, natomiast po stronie wymiaru sprawiedliwości można wszystko - przewlekać, pewne fakty zamiatać pod dywan i udawać, że tego nie ma. Nie zamierzam być sądzony w sądzie, który ma dobrą współpracę z ABW, ja bym chciał być sądzony w sądzie niezawisłym" - podsumował oskarżony, któremu prokuratura zarzuciła udział w legalizowaniu ponad 70 mln zł pochodzących z handlu paliwami.

Jeszcze przed wystąpieniem Dolniaka wniosek o zwrot sprawy prokuraturze złożył obrońca Andrzeja M., Jolanty Sz. i Zbigniewa Cz. Według mec. Marcina Esnekiera, prokuratura dopuściła się "fałszerstwa procesowego". Miało to polegać na komputerowym skopiowaniu zeznań świadka Wojciecha K. i "wklejeniu" ich do późniejszych wyjaśnień, kiedy temu samemu mężczyźnie przedstawiono już zarzuty i stał się podejrzanym.

W opinii adwokata, stanowi to istotny brak postępowania przygotowawczego. Esnekier poinformował, że powiadomił o tej sprawie prokuraturę. Pytany przez sędziego Gwidona Jaworskiego, dlaczego zwrotu sprawy prokuraturze domaga się dopiero teraz, adwokat odparł, że zgodnie z kodeksem postępowania taki wniosek można złożyć w każdej chwili. Sąd oddalił wniosek Esnekiera uznając, że został złożony w złym trybie.

Proces śląskiej mafii paliwowej to jedna z największych tego rodzaju spraw w kraju. W ciągu sześciu lat oskarżeni mieli oszukać Skarb Państwa na prawie 500 mln zł. Prokuratorskie postępowanie zostało zamknięte w kwietniu ubr. - oskarżono wówczas 21 osób. Pod koniec sierpnia Henryk Musialski, zwany śląskim "baronem" paliwowym, wyszedł z aresztu, w którym spędził blisko pięć lat.

Obrońcy wielokrotnie krytykowali niemoc wymiaru sprawiedliwości, która nie pozwalała przez wiele miesięcy rozpocząć procesu. Adwokat głównego oskarżonego zaskarżył w Strasburgu przewlekłość postępowania. Podkreślił, że jego klient przyznał się do zarzutów i to dzięki jego wyjaśnieniom prokuratura poczyniła w śledztwie wiele ustaleń.

Według aktu oskarżenia grupa przestępcza kierowana przez Musialskiego stworzyła mechanizm nielegalnego obrotu paliwami oraz fikcyjnego obrotu nimi i fałszowania faktur. Jej członkom zarzucono też wyłudzenia podatkowe i pranie brudnych pieniędzy. Sprawa jest niezwykle obszerna, sam akt oskarżenia liczy kilkaset stron. Oskarżonym grozi maksymalnie do 15 lat więzienia. (PAP)

kon/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)