Kongres Kultury Polskiej okazał się bardzo ważny dla twórców, starły się różne środowiska, wyzwoliły energie - powiedziała PAP w piątek po zakończeniu kongresu reżyserka filmowa Małgorzata Szumowska.
"To, czy kongres przyniesie jakieś rozwiązania, to dopiero się okaże. Najważniejsze jest to, że pękła jakaś bulwa - tak bym to nazwała; coś pękło, doszło do erupcji energii" - powiedziała Szumowska.
"Jechałam na ten kongres z przekonaniem, że tu się nie może nic wydarzyć, że to będzie kolejna rutynowa, gładka impreza. Okazało się, że nie. Starły się różne środowiska i wynikła ostra dyskusja, żartobliwie nazwana buntem. Sądzę, po dzisiejszym podsumowaniu Kongresu, że są szanse na to, że to będzie miało realne, wymierne znaczenie. Czyli - coś ważnego się stało" - stwierdziła.
Jej zdaniem, "Kongres był potrzebny, bo potrzebne było spotkanie środowisk, ale okazałby się niewypałem, gdyby nie doszło do tej erupcji energii".
Reżyserka podkreśliła, że ważne były spotkania różnych środowisk, także w kuluarach, "dyskusje o sztuce, o tym, jak powinna wyglądać kultura w Polsce".
Zapytana o wymierne znaczenie Kongresu artystka odpowiedziała: "Jestem twórcą, nie przeprowadzam analiz, nie stawiam diagnoz. Widzę, że potrzebny był ten wybuch, to nagromadzenie emocji; że potrzebne było to, że ludzie przyszli i powiedzieli, że kultura jest ważna, że trzeba coś zmienić, że media publiczne powinny trafić w ręce ludzi twórczych. Jasne postawienie sprawy, a nie kręcenie. Okaże się, co z tego wyniknie".
Jak podkreśliła Szumowska, jedyne, co jej przeszkadzało, to zbyt mała liczba młodych ludzi. "Jest jakaś wymiana generacyjna w kulturze, o czym mówił podczas kongresu Paweł Potoroczyn, tutaj powinno być więcej młodych ludzi" - stwierdziła. (PAP)
hp/ abe/ jra/