Dziewięć osób zginęło, a dwie odniosły obrażenia we wtorek w wyniku wybuchu przydrożnej bomby na południu Tajlandii - podała policja. To najkrwawszy atak od 19 miesięcy w tym zamieszkanym głównie przez muzułmanów regionie.
Ofiary to buddyści, którzy jechali na polowanie. Zdaniem policji, ładunek, który wybuchł w pobliżu ciężarówki przewożącej te osoby, został zdetonowany za pomocą telefonu komórkowego.
O przeprowadzenie ataku, do którego doszło w prowincji Jala, podejrzewa się rebeliantów żądających odłączenia tego regionu od buddyjskiej Tajlandii.
Ataki nie są rzadkością w tym regionie, jednak najczęściej są skierowane przeciwko policji lub wojsku. W zeszłym tygodniu separatyści zabili czterech żołnierzy w bazie wojskowej w pobliskiej prowincji Narathiwat.
W czerwcu 2009 roku 11 osób zginęło, gdy uzbrojeni napastnicy wtargnęli do meczetu podczas wieczornej modlitwy i otworzyli ogień.
Od stycznia 2004 roku na południu kraju śmierć poniosło 4,3 tys. osób. Muzułmanie stanowią ok. 80 procent mieszkańców południowych prowincji Pattani, Jala i Narathiwat, które zostały przyłączone do Tajlandii na początku XX wieku. (PAP)
jhp/ mc/
8188428 8186216