Startując w wyborach dla Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej, komisarz Danuta Huebner zabiega jednocześnie, by premier Donald Tusk mianował ją na drugą kadencję w Komisji Europejskiej - twierdzą rozmówcy PAP w Brukseli.
Rzecznik pani komisarz Dennis Abbott odmówił skomentowania "tych plotek, których komisarz jest świadoma". Powiedział natomiast, że nic nie jest przesądzone. "Komisarz Huebner jest gotowa służyć Europie i służyć Polsce" - powiedział PAP.
Inni rozmówcy PAP potwierdzili jednak wprost, że Danuta Huebner zabiega o drugą kadencję w Komisji Europejskiej i stara się przekonać, że jest najlepszym kandydatem Polski na kolejnego komisarza. W tym celu jest gotowa zrezygnować z mandatu eurodeputowanego.
"Startując z pierwszego miejsca listy PO w Warszawie ma zagwarantowane wejście do Parlamentu Europejskiego, ale jej ambicje sięgają dalej" - powiedział rozmówca z Parlamentu Europejskiego.
Osoba z otoczenia pani komisarz przekonywała PAP, iż "jest możliwość, że Huebner będzie ponownie mianowana". "Jeśli wróci do KE, dzięki swojemu doświadczeniu i dorobkowi mogłaby zostać wiceprzewodniczącym Komisji i dostać dużą, ważną tekę, na której Polsce tak zależy" - powiedział ten rozmówca.
Polityczna decyzja o tym, kto będzie polskim komisarzem w nowej KE, należy do premiera Tuska.
"Tak jak premier zaprosił ją do startu z listy PO w Warszawie, tak będzie mógł ją poprosić, by została w KE. Wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby nastąpiła zmiana planów" - powiedział rozmówca z otoczenia Huebner, który argumentował, że w Polsce nie ma innego kandydata na komisarza, który dorównywałby jej 5-letnim doświadczeniem w KE.
Dotychczas w mediach jako potencjalnych następców Huebner w KE wskazuje się najczęściej byłego ministra ds. przekształceń własnościowych, eurodeputowanego PO Janusza Lewandowskiego, który kierował komisją ds. budżetu PE przez 2,5 roku. Pojawiało się też nazwisko byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, prezesa zarządu Pekao SA.
Brukselski rozmówca zbliżony do PO powiedział PAP, że nie ma decyzji, że to Huebner ma zostać nowym polskim komisarzem, zaś wypowiedzi z jej otoczenia uznał za "grę obliczoną na kreowanie rzeczywistości". Odrzucił tezę o tym, że zgoda na powrót Huebner do KE miałaby być wyrazem wdzięczności za "pociągnięcie" listy w Warszawie, skoro PO i bez tego może liczyć na poparcie w dużych miastach.
Z mianowaniem następcy Huebner wiąże się kwestia jej urlopu na czas kampanii wyborczej. Rzecznik Abbott powiedział, że komisarz planuje rozpoczęcie kampanii dopiero na drugą połowę maja, co będzie musiała zgłosić przewodniczącemu Jose Barroso przynajmniej miesiąc wcześniej. Ten, zgodnie z procedurą, będzie mógł zdecydować, że jej obowiązki przejmie w KE inny komisarz.
Po ogłoszeniu wyników wyborów w czerwcu i wejściu Huebner do PE polski rząd szykuje się do wskazania jej następcy, który tymczasowo przejmie po niej obowiązki komisarza ds. polityki regionalnej. Potem ta sama osoba będzie mogła - za czym przemawia dotychczasowa praktyka - kontynuować pracę w nowej KE, odpowiadając za zupełnie inną tekę. Oczywiście możliwe jest też wysłanie przez polski rząd do Brukseli komisarza tymczasowego, na kilka miesięcy, a potem wybór nowego, ale na zaledwie kilkumiesięczną przygodę w KE może nie być chętnych.
Tymczasem gabinet Huebner zapewnia, że planuje ona aktywnie wypełniać obowiązki komisarza do pierwszej sesji nowego Parlamentu Europejskiego 14-16 lipca. Jej agenda jest szczelnie wypełniona wyjazdami do Polski, różnych regionów UE, udziałem w konferencjach i spotkaniach. Np. 10 czerwca - czyli już po wyborach europejskich - Huebner ma zainaugurować nową unijną strategię rozwoju regionu Morza Bałtyckiego.
Pięcioletnia kadencja obecnej KE teoretycznie mija jesienią, ale wiele wskazuje na to, że zostanie przedłużona do końca roku, gdyby okazało się, że Traktat z Lizbony jednak wejdzie życie od 1 stycznia, po udanym ponownym referendum w Irlandii.
Michał Kot (PAP)
kot/ ro/ mow/