Senator Joseph Biden, który wkrótce stanie na czele komisji spraw zagranicznych Senatu USA, oświadczył we wtorek, że będzie się sprzeciwiał wysłaniu dodatkowych wojsk do Iraku.
Prezydent George W. Bush ma w przyszłym miesiącu ogłosić decyzję w sprawie Iraku; na razie rozważa różne opcje, w tym podobno zwiększenie liczby żołnierzy o 30 tys. Obecnie w Iraku jest ok. 140 tys. amerykańskich żołnierzy.
Republikanie utracili większość w Kongresie w wyborach 7 listopada. Grupa studyjna pod przewodnictwem byłego sekretarza stanu USA Jamesa Bakera i byłego demokratycznego kongresmana Lee Hamiltona doszła do wniosku, że USA mogłaby do początku 2008 roku wycofać większość sił bojowych z Iraku; pozostałaby tylko niewielka liczba żołnierzy, których zadaniem byłoby doradzanie siłom irackim, ich szkolenie, a także walka z Al-Kaidą.
Senator Biden zapowiada, że będzie zwalczał prezydenta Busha, gdyby administracja USA postanowiła wysłać do Iraku dodatkowe wojska. Ostrzegł też, że jeśli Republikanie nie przyłączą się do niego w występowaniu przeciwko Bushowi, to oni, a nie Demokraci, poniosą konsekwencje w wyborach w 2008 roku.
Zdaniem Bidena, potencjalnego kandydata Demokratów w tych wyborach, zwiększanie liczby żołnierzy w Iraku to "absolutnie błędna strategia". 9 stycznia Biden rozpoczyna serię przesłuchań w sprawie Iraku; zaprosił m.in. sekretarz stanu Condoleezzę Rice. Stawi się ona, ale dopiero po ogłoszeniu przez Busha nowego planu dla Iraku.
Biden nie ukrywa, że celem przesłuchań ma być wywarcie presji na Busha, także przez Republikanów i skłonienie go do ostatecznego poniechania koncepcji zwiększenia liczebności wojsk w Iraku. Senator poinformował, że podczas niedawnego spotkania w Białym Domu powiedział Bushowi: "Panie prezydencie, to jest pańska wojna". (PAP)
az/ ap/
3660
