Kredytobiorcy, którzy zaciągnęli korzystny jeszcze kilka lat temu kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich, dziś są w niepewnej sytuacji polityczno-finansowej. Skok wartości waluty spowodował, że regularne spłacanie zobowiązania stało się dużym obciążeniem dla domowego budżetu, a mimo wielu obietnic ze strony rządu, warunki nie zmieniają się. Jak obecnie wygląda kwestia frankowiczów?
Historia kredytów w CHF w Polsce
Historia zadłużeń we frankach szwajcarskich w Polsce rozpoczęła się w 2004 roku, kiedy to banki wprowadziły i rozpowszechniały kredyty hipoteczne w tej walucie. Ze względu na niski kurs franka, który wtedy wynosił ok. 2 zł, wielu kredytobiorców zdecydowało się na to, pozornie opłacalne, rozwiązanie. Jak pokazują statystyki, w samym 2004 roku banki udzieliły zobowiązań w CHF na ponad 6 miliardów złotych, natomiast w 2008 roku suma ta wynosiła 56 miliardów złotych. Co ciekawa, nie tylko Polska była krajem, w którym można było zaobserwować szybko zwiększające się zainteresowanie frankami – takie kredyty udzielane były również w Niemczech, Francji, Węgrzech, Islandii czy w Bułgarii.
Wzrost wartości kursu w CHF
O ile w latach 2004-2008 popularność kredytów we frankach szwajcarskich nie słabła, co widać po wyżej przedstawionych statystykach, o tyle po tym czasie można było zaobserwować bardzo szybki wzrost kursu franka. Czym to było spowodowane? Sytuacją polityczno-gospodarczą w Polsce.
Na tym etapie trzeba zauważyć pewną zależność – w 2004 roku banki nie tylko rozpoczęły intensywną reklamę kredytów w CHF, ale co najważniejsze – Polska weszła do Unii Europejskiej, co wiązało się z tym, że inwestorzy zagraniczni zaczęli interesować się lokowaniem kapitału w naszym kraju. Finansowanie inwestycji było możliwe dzięki pozyskaniu przez przedsiębiorców środków ze Szwajcarii, gdzie oprocentowanie wynosiło wtedy 0,25%, było więc bardziej korzystne niż u nas. Natomiast zagraniczne inwestycje generowały wzrost wartości polskiej waluty, czy akcji na giełdzie.
To wszystko, co działo się w ciągu tych czterech lat, musiało wpłynąć na gospodarkę, czego konsekwencją był wzrost kursu franka szwajcarskiego. Co to oznaczało dla kredytobiorców?
Sytuacja frankowiczów po 2008 roku
Sytuacja kredytobiorców po 2008 roku gwałtownie się zmieniła – kurs CHF zaczął szybko rosnąć, co oznaczało dla frankowiczów skokowy wzrost wysokości rat oraz zwiększenie się salda ich kredytów o kilkadziesiąt procent. Z tego powodu wielu zadłużonych popadło w długi, zbankrutowało lub było zmuszonych sprzedać nieruchomość, gdyż kredyt znacząco przewyższył jej wartość.
W tym czasie zaczęto też głośno mówić o praktykach niektórych banków, które doprowadziły do zwiększonej sprzedaży kredytów w CHF. Jedna z nich polegała na bardzo płynnym obliczaniu zdolności kredytowej – była ona niewystarczająca, w przypadku zadłużenia denominowanego w PLN, ale już odpowiednia, gdy kredytobiorca zdecydował się na zobowiązanie we frankach szwajcarskich. Stosowano też agresywne metody sprzedażowe, manipulowanie oprocentowaniem czy niejasne zapisy w umowach.
Z tego względu działa dziś wiele kancelarii prawnych, które wyspecjalizowały się w obronie praw frankowiczów. Jak można dowiedzieć się z http://www.kpsi.pro/kredyty-frankowe/, istnieją podstawy do ubiegania się o odzyskanie kwot nienależnie świadczonych na rzecz banku. Co jest ważne w takim przypadku, każdą umowę kredytową należy rozpatrzeć indywidualnie.
Kredyt we frankach, a rząd
Trzeba cały czas pamiętać, że nie tylko sytuacja rynkowa, ale również polityczna, wpływa na warunki, na jakich obecnie spłacane są kredyty przez frankowiczów. W 2017 roku pojawiły się w Sejmie aż trzy projekty ustaw, które miały rozwiązać część problemów tej grupy kredytobiorców. Należy jednak zaznaczyć, że o tych propozycjach zaczęto głośno dyskutować już w 2015 roku, lecz do żadnych wiążących decyzji nie doszło.
Najgłośniej mówiło się o projekcie ustawy prezydenckiej, która zakładała funkcjonowanie specjalnego funduszu wsparcia, mającego udzielać nieoprocentowanych pożyczek z możliwością spłaty w ciągu maksymalnie 12 lat. Ponadto jeśli kredytobiorca zdecydowałby się na sprzedaż nieruchomości i uzyskane w ten sposób środki przeznaczył na spłatę zadłużenia, mógłby otrzymać pożyczkę w wysokości maksymalnie 72 tys. zł, jeśli kwota ze sprzedaży mieszkania/domu byłaby niższa, niż suma pozostałego zobowiązania. Projekt ustawy zakładał też utworzenie Funduszu Restrukturyzacyjnego, który miałby rekompensować straty powstałe na skutek przewalutowania.
Jednak wiele obietnic politycznych pozostało nadal w sferze projektów, a frankowicze tkwią w „zawieszeniu”. Co to oznacza? Nie chcą negocjować z bankami warunków przewalutowania, co w wielu przypadkach byłoby najkorzystniejszym rozwiązaniem, czekając aż problem zostanie rozwiązany przez rząd, np. poprzez zmuszenie banków do przewalutowania na atrakcyjnych dla nich warunkach.
Obecnie frankowicze czekają na uchwalenie ustawy, nad którą prace w Sejmie rozpoczęły się w pierwszym kwartale 2018 roku i która zakłada stopniowe przewalutowanie hipotek zaciąganych w obcej walucie. Na stagnację frankowiczów wpływać może również fakt, że od pamiętnego „czarnego czwartku”, kiedy to szwajcarski bank centralny podjął decyzję o zaprzestaniu sztywnego sposobu wymiany franka na euro, a jego kurs sięgał momentami nawet 5 zł, wartość CHF powoli spadała i w 2018 roku tylko raz przekroczyła 3,80 zł.
Czy coś się zmieni w sytuacji frankowiczów? Tak naprawdę wiele zależy od nich samych, od tego, czy podejmą negocjację z bankami, najlepiej z pomocą doświadczonych ekspertów. Nie można jednak liczyć na poprawę obiecywaną przez rząd, ponieważ jak można zauważyć na podstawie poprzednich kilka lat, politycy poprzestawali na pracach nad ustawami, które nigdy nie weszły w życie.