Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

W tej sprawie rząd i opozycja mówią jednym głosem. Czy dyrektywa BRRD pozwoli bankom zabierać oszczędności klientów?

0
Podziel się:

Przeciwnicy projektu rządowego mówią o okradaniu obywateli i zamachu na prawo własności.

W tej sprawie rząd i opozycja mówią jednym głosem. Czy dyrektywa BRRD pozwoli bankom zabierać oszczędności klientów?
(E. Vidal/Isopress-Senepart)

Pod groźbą kar finansowych Polska musi jak najszybciej wprowadzić unijne przepisy, które umożliwią bankom w trudnej sytuacji finansowej przejmowanie depozytów klientów. Przeciwnicy mówią o okradaniu obywateli i zamachu na prawo własności. Eksperci bankowi, a także rząd wspólnie z opozycją, mówią o ochronie podatników. Kto ma rację?

W Sejmie toczą się prace nad wprowadzeniem do polskiego prawa dyrektywy unijnej o tajemniczo brzmiącym skrócie BRRD (Bank Recovery and Resolution Directive). Jest ona odpowiedzią na kryzys finansowy z 2008 r., w wyniku którego rządy wielu państw europejskich były zmuszone ratować banki przed bankructwem z pieniędzy podatników, a także kosztem gigantycznego zadłużenia.

Ogromne kontrowersje budzą jednak zapisy o tym, że bank znajdujący się w bardzo trudnej sytuacji finansowej będzie mógł wyciągnąć rękę po pieniądze swoich klientów.

Czy to fair? - Takie odbieranie pieniędzy źle wygląda, ale w ten sposób daje się możliwość ratunku dla banku i w konsekwencji odzyskania być może większej kwoty niż przy bankructwie - mówi money.pl dr Tomasz Bursa, ekspert rynku bankowego i wiceprezes Opti TFI. Warto bowiem zaznaczyć, że takiej decyzji bank nie będzie mógł podjąć samodzielnie - kompetencje te otrzyma Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Poza tym ewentualnemu "wywłaszczeniu" będą podlegać tylko oszczędności powyżej kwoty gwarantowanej przez BFG. Obecnie jest to 100 tys. euro, czyli ponad 400 tys. złotych.

Biorąc pod uwagę, że na koniec trzeciego kwartału 2015 roku (najnowsze dane NBP) gospodarstwa domowe miały na ROR-ach i krótkoterminowych lokatach łącznie 476 mld zł, a w bankach otwartych jest około 38 mln kont, średnie oszczędności na rachunku wynoszą około 12,5 tys. zł. Spać spokojnie może więc 99 proc. Polaków.

Co z pozostałym jednym procentem?

- Lepiej dołożyć się do ratowania banku, niż zostać z niczym - komentuje zapisy dyrektywy dr Tomasz Bursa. - W skrajnej sytuacji nadwyżki ponad 100 tys. euro zasilą kapitały własne banku, dzięki czemu będzie miał szansę wyjść na prostą.

W podobnym tonie wypowiada się Ministerstwo Finansów. "Jedną z podstawowych zasad jest zasada niepogarszania sytuacji wierzycieli, która oznacza, że wierzyciele nie mogą stracić więcej niż w przypadku upadłości danej instytucji. Jednocześnie w sytuacji skutecznego przeprowadzenia przymusowej restrukturyzacji może okazać się, że ich sytuacja będzie lepsza niż w przypadku zwykłej upadłości" - czytamy w oświadczeniu resortu przesłanym money.pl.

Dr Tomasz Bursa podkreśla, że gdyby w Polsce upadł jeden z dwudziestu największych banków, Bankowy Fundusz Gwarancyjny miałby ogromne trudności ze zwrotem wszystkich oszczędności zgromadzonych na kontach. Ciężarem tym obarczone byłyby pozostałe "zdrowe" banki, a więc także i ich klienci. W efekcie bankructwo jednego banku uderza obecnie nie tylko w klientów, którzy źle ocenili wiarygodność instytucji, której przekazali pieniądze, ale też w tych, którzy dokonali dobrego wyboru.

O tym, że groźba bankructw mniejszych banków jest jak najbardziej realna, świadczy m.in.tegoroczny raport NBP o sytuacji w SKOK-ach. Na koniec września 2015 roku 40 z 49 tego typu instytucji było zobowiązanych przez KNF do opracowania programów naprawczych. Połowa z nich miała współczynnik wypłacalności niższy niż ustawowe 5 proc., przy czym w 11 kasach był on nawet ujemny. Niedobór funduszy w SKOK-ach wynosi prawie 630 mln zł.

Programy naprawcze przedstawiły Komisji Nadzoru Finansowego także m.in. Getin Noble Bank i BOŚ Bank, które wykazały ostatnio straty bilansowe.

"Okradanie obywateli"? Rząd widzi to inaczej

Większość mediów, opisujących problem dyrektywy, już w tytułach używa sformułowań takich jak: "okradanie obywateli", "zabieranie oszczędności" czy "zamach na prawo własności", co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę. Według dr Bursy w przypadku bankructwa banku i tak nie można mówić o "własności", bo w takiej skrajnej sytuacji nie ma wystarczającej ilości pieniędzy w banku.

- Prawo własności jest święte, ale w takiej sytuacji zastosowanie przepisów dyrektywy to wybór mniejszego zła - podkreśla ekspert Opti TFI.

To większe zło polega na tym, że jeśli duży bank znajdzie się na krawędzi bankructwa, to dziś za jego ratowanie płaci rząd z kieszeni wszystkich podatników, nie tylko tych najbogatszych. Według raportów Komisji Europejskiej, wartość uruchomionego w różnych formach wsparcia publicznego skierowanego do instytucji finansowych tylko w krajach Unii Europejskiej w latach 2008 - 2012 wyniosła ponad 2 bln euro, czyli cztery razy tyle co roczny PKB Polski.

Wszystko wskazuje na to, że mimo skrajnych opinii na temat unijnych przepisów, dojdzie do ich wprowadzenia w Polsce. - W ocenie rządu uchwalenie projektowanej ustawy powinno wpłynąć na zwiększenie bezpieczeństwa systemu bankowego w Polsce - mówił w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu ustawy Leszek Skiba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Wiceminister finansów Wiesław Janczyk wskazywał, że dotychczasowe zasady negatywnie wpływają na sektor bankowy - utrwaliło się w nim bowiem przekonanie, że są tam instytucje tak duże, że nie mogą upaść. Jak tłumaczył, by prowadzić przymusową restrukturyzację instytucji finansowych, konieczne są odpowiednie ramy prawne. Takie, które umożliwią szybką naprawę podmiotu zagrożonego niewypłacalnością, bez względu na jego wielkość i powiązania rynkowe.

Sejm zgodny jak nigdy. Wątpliwości mają banki

Rzadko w parlamencie można obserwować zgodę w odniesieniu do procedowanych projektów ustaw. Tym razem jednak zarówno PO, jak i Nowoczesna mówią wspólnie z PiS o potrzebie dostosowania przepisów do unijnej dyrektywy.

Podczas pierwszego czytania w Sejmie posłanka PO Izabela Leszczyna zapowiedziała w imieniu całego klubu głosowanie za przyjęciem ustawy. - Celem jest ochrona środków publicznych poprzez minimalizację ryzyka użycia tych środków w celu ratowania problematycznych i stwarzających zagrożenie instytucji - mówiła.

- Ważne jest dbanie o interes osób, które w bankach w Polsce, w SKOK-ach w Polsce mają swoje depozyty. W związku z czym klub Nowoczesna oczywiście chętnie aktywnie włączy się w prace nad tą ustawą - wtórował posłanka Nowoczesnej Paulina Henning-Kloska.

Do projektu wiele krytycznych uwag złożył za to Związek Banków Polskich. Na 22 stronach wskazuje m.in. na kolejne wysokie koszty nakładane na banki w związku z rosnącymi wpłatami na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Co ciekawe, zdaniem prezesa ZBP Krzysztofa Pietraszkiewicza, projekt przewiduje większe obciążenia niż wynikają ze standardów unijnych.

- Nie ma już przestrzeni w sektorze bankowym do dalszego zwiększenia obciążeń banków, szczególnie w sytuacji, gdy nie ma im towarzyszyć wzrost opłat, prowizji i oprocentowania kredytów dla klientów bankowych - podkreśla prezes ZBP w opinii do projektu.

Nie ma czasu na dyskusje. Komisja Europejska grozi karami

Za nami pierwsze czytanie projektu ustawy. Został on skierowany do konsultacji w sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów o to, kiedy jest możliwe wprowadzenie nowych przepisów w życie. W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko, że "tempo i tryb pracy zależy obecnie od Sejmu i parlamentarzystów".

Przeciąganie prac nad ustawą może być dla nas bardzo kosztowne. Komisja Europejska skierowała w październiku ubiegłego roku do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę przeciwko Polsce za niewdrożenie do krajowego prawa przepisów dyrektywy BRRD. Przypomnijmy, że miały one pierwotnie wejść w życie do końca 2014 roku.

Ministerstwo Finansów nie komentuje kwestii możliwych kar. Wiadomo jednak, że w związku z zajęciem się sprawą przez Trybunał Sprawiedliwości, naliczona będzie kara pieniężna za każdy dzień zwłoki. Jej wysokość będzie uwzględniała m.in. zdolności płatnicze naszego kraju. Chyba że Komisja wycofa wniosek, ale musielibyśmy wdrożyć przepisy jak najszybciej.

Szybkie wprowadzenie przepisów utrudnia m.in. fakt, że projekt nie należy do najprostszych i najkrótszych. Zawiera 360 artykułów. Wraz z uzasadnieniem, oceną skutków regulacji i tabelą zbieżności zajmuje 1272 strony.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)