Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W co inwestować w drugiej połowie 2010 roku?

0
Podziel się:

Lokata w banku to najlepszy sposób na pewny zysk, jeżeli mamy pieniądze, które chcemy zainwestować na kilka miesięcy.

W co inwestować w drugiej połowie 2010 roku?
(H-Gall/iStockphoto)

Na początku 2010 roku wydawało się, że kryzys finansowy już za nami. Ale zamieszanie wokół Grecji, innych krajów strefy euro oraz ostatnio Węgier spowodowało, że wiosną na rynkach finansowych zapanowała duża niepewność. W górę przestały iść giełdowe indeksy. Całkowicie zdezaktualizowały się prognozy, które mówiły o systematycznym umacnianiu się złotego.

Analitycy i ekonomiści podkreślają, że w takich, ryzykownych dla inwestorów czasach trudno o dobre rady dla osób posiadających wolne środki i chcących pomnożyć je tak, by w perspektywie kilku miesięcy osiągnąć możliwie największy zysk.

Znawcy rynków podkreślają, że zanim zdecydujemy się na jedną z dostępnych opcji - np. założenie lokaty, kupno obligacji, akcji lub jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, etc. - musimy sobie odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania: czy chcemy osiągnąć pewny, ale stosunkowo niewielki zysk, czy też może raczej jesteśmy skłonni zaryzykować, by zarobić więcej oraz ile i na jak długo zamierzamy zainwestować.

Żelazną zasadą, której warto się trzymać jest dywersyfikacja. Czyli podzielenie posiadanej kwoty, tak by zminimalizować ryzyko straty. Takim _ ubezpieczeniem _ może być np. zainwestowanie części pieniędzy w złoto, traktowane nie jako kruszec, który ma dać nam dodatkowy zarobek – choć to nie jest wykluczone, bo w czasach kryzysowych złoto z reguły sporo zyskuje na wartości - ale przede wszystkim taki, który ochroni nasze oszczędności np. przed inflacją.

Według Emila Szwedy, analityka Open Finance - Kowalski, który ma do dyspozycji kwotę kilku lub kilkunastu tysięcy złotych i chce zainwestować ją na pół roku powinien założyć tzw. lokatę antybelkową. Czyli taką, która umożliwia uniknięcie płacenia 19 proc. podatku od osiągniętego zysku.

W tej chwili banki nie kuszą już - tak jak na początku 2009 r. - depozytami, których oprocentowanie sięga nawet 10 proc., ale można znaleźć ofertę dającą zysk w wysokości ok. 5 proc. w ciągu sześciu miesięcy. Jeżeli zdeponujemy na takiej lokacie 10 tys. zł, zarobimy na czysto około 250 zł.

Przemysław Kwiecień z XTB Brokers podkreśla, że lokata to w zasadzie jedyne rozsądne rozwiązanie dla pasywnego i niedoświadczonego inwestora.

Lokata oferuje pewny zysk. Ale blednie on w obliczu profitów, jakie można było osiągnąć w 2009 r. na warszawskiej giełdzie. Wtedy indeks WIG urósł aż o 40 proc. Jednak giełdowi analitycy są zgodni. W tym roku nie mamy co liczyć na powtórkę tego scenariusza.

Eksperci studzą zapał inwestorów spoglądających ku giełdowemu parkietowi. Choć doświadczenie uczy, że warto kupować akcje po tym, jak ich wartość spadła, to nie wiadomo czy obecne dołki do dno giełdowej korekty czy tylko przystanek w drodze ku jeszcze niższym poziomom indeksów.

Zakup akcji lub jednostek funduszy w nie inwestujących powinni rozważać jedynie doświadczeni inwestorzy lub ci, którzy inwestycję postrzegają w perspektywie długoterminowej, czyli minimum dwóch, trzech lat. Choć wielu ekspertów radzi, by inwestycję w fundusze lokujące swoje środki a akcjach giełdowych spółek traktować jako przedsięwzięcie, które ma dać zysk za co najmniej pięć lat.

Bo analitycy spodziewają się, że do tej pory indeksy znajdą się na dużo wyższych niż obecnie poziomach.

Warto jednak wypatrywać okazji do szybkiego zarobku. Pojawiają się takie przy okazji debiutów dużych, prywatyzowanych spółek. Ci, którzy zapisali się na akcje PZU w dniu majowego debiutu mogli zarobić aż 15,2 proc. Pod koniec czerwca na giełdę trafi koncern energetyczny Tauron. Tutaj także są spore szanse na dobry zarobek na giełdowym debiucie.

Analityk XTB Brokers podkreśla jednak, że wytrawni gracze potrafią zarabiać zarówno na wzrostach, jak i na spadkach indeksów. Podobnie rzecz ma się z walutami czy inwestycjami w surowce. – Taki doświadczony inwestor zawsze znajdzie sobie pozycję na rynku, która umożliwi mu osiągnięcie zysku. To czy wybierze: akcje, waluty czy surowce to już kwestia tego, na jakim rynku czuje się najlepiej – mówi Kwiecień.

Pesymiści, którzy nie wierzą w giełdową hossę i bardziej ostrożni inwestorzy mogą zainwestować w obligacje Skarbu Państwa. Najwyżej oprocentowane są obligacje dziesięcioletnie. W pierwszym roku dadzą zarobić 5,25 proc. W kolejnych latach oprocentowanie jest zawsze o 3 pkt proc. wyższe od inflacji.

Według analityka Open Finance takie obligacje warto rozważać jako inwestycję na dwa, trzy lata. Bo ich posiadacz może – choć wiążą się z tym dodatkowe koszty – wezwać Skarb Państwa do ich wcześniejszego wykupu.

W podobnej perspektywie dobrą inwestycją może okazać się zakup nieruchomości. Tutaj w grę wchodzą jednak dużo większe pieniądze, które trzeba wydać. Na wartości mogą zyskiwać m.in. działki budowlane lub mieszkania położone w pobliżu terenów, które zyskają na atrakcyjności m.in. za sprawą budowy nowych dróg lub drugiej linii metra w Warszawie.

eurobank
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)