Witam.
To mój pierwszy post, więc chciałem się przywitać. Sprawa dotyczy spóźnienia z PITem i podatkiem dochodowym. Pod koniec 2015 z urzędu pracy otrzymałem dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Pod koniec 2016 roku rozliczyłem się z działalności, spełniłem wszystkie warunki, działalność zawiesiłem i podjąłem prace. W pracy dowiedziałem się, ze mój pracodawca rozlicza pity (duża korporacja) za pracowników, wiedziałem, że mam czas do końca kwietnia danego roku i jakoś temat ucichł. Dzisiaj zerwałem się na równe nogi, bo przeczytałem, że ryczałt rozlicza się do końca stycznia danego roku. W 2016 roku również spóźniłem się z PITem z działalności o jakiś miesiąc, w urzędzie nie zrobili z tego żadnego problemu, dlatego, że PIT był zerowy. Jednak w poprzednim roku wystawiłem 2 faktury na owa działalność, więc PIT zerowy nie będzie i wyszłoby mi +/- 200zł podatku. PIT od pracodawcy jadę składać na dniach i mam parę pytań:

1. Jakie konsekwencje (realne) mogę mieć z powodu aż takiego opóźnienia (z PITem i niezapłaconym podatkiem) ?
2. Czy nie powinno przyjść listownie do mnie jakieś ponaglenie/upomnienie, ze nie złożyłem PITu na czas?
3. Czy każda faktura, która została wystawiona jest rejestrowana elektronicznie? Chodzi mi o sytuacje gdzie wystawiłem fakturę, ktoś ja odliczył – czy w tym przypadku zawsze ona jest gdzieś zapisana i od razu widoczna, czy dopiero w momencie kontroli ktoś mógłby to sprawdzić?
4. (Pytanie za milion) Czy „rozsądniejszym” byłoby zataić fakturę i złożyć PIT zerowy, czy przyznać się, że zapomniałem o podatku i złożyć PIT + zapłacić podatek + odsetki + dodatkową karę? Wiem jak to brzmi, ale chciałem zapytać co zrobilibyście na moim miejscu?

Uprzedzając hejty chciałem powiedzieć, że rok 2016 był dla mnie bardzo nieszczęśliwym rokiem, przeżyłem największy miłosny zawód i do dzisiaj nie do końca się pozbierałem, wiem, że nie zwalnia mnie to z odpowiedzialności, ale inaczej się myśli w takim stanie, o ile myśleniem można to nazwać.