Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Losik
|
aktualizacja

Fatalny sygnał dla Europy. Wrze w kolejnym kraju

Podziel się:

Leżący na zachodnim wybrzeżu Afryki niewielki Gabon to kolejny kraj regionu, w którym w ostatnim czasie doszło do próby zamachu stanu. Junta wojskowa odsunęła od władzy prezydenta, który - według oficjalnych wyników - został wybrany na kolejną kadencję. To fatalny sygnał dla UE, a głównie Francji.

Fatalny sygnał dla Europy. Wrze w kolejnym kraju
Pucz w Gabonie, czy z rosyjską inspiracją, czy bez niej, jest kolejnym problemem dla Unii Europejskiej (GETTY, Bloomberg, Valeria Mongelli)

Oficerowie gabońskiej armii w państwowej telewizji ogłosili w środę 30 sierpnia, że anulują wyniki sobotnich wyborów prezydenckich. Według oficjalnych danych na kolejną kadencję został wybrany Ali Bongo. To członek rodziny, która rządziła tym krajem od ponad 50 lat.

Agencja Bloomberga podkreśla, że środowy przewrót jest dziewiątym w ciągu trzech ostatnich lat w Afryce Subsaharyjskiej. Wcześniej miały one miejsce w Mali, Gwinei, Burkinie Faso, Czadzie, Sudanie i - tego lata - w Nigrze.

Zamachy stanu to poważny powód do zmartwień dla Europy. Nie tylko dlatego, że mowa o regionie bogatym w surowce, których w UE brakuje. Eksperci zwracają uwagę, że w Afryce coraz mniej znaczy Zachód, kojarzony z kolonialną przeszłością, a zastępują go Chiny oraz Rosja.

Wątek rosyjskich wpływów jest szczególnie niepokojący dla Europy, gdy ta odcina się od rosyjskich surowców energetycznych. Musi znaleźć nowe źródła, np. właśnie w Afryce. A zdjęcia flag Rosji na ulicach Nigru wskazują, że propaganda Kremla, która pokazuje Moskwę jako alternatywę dla "opresyjnego" Zachodu, pada na podatny grunt.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Plan Putina na Afrykę. "Zaprowadzić rządy autorytarne, zaszczepić rosyjski model zarządzania"

Polityczna burza w Gabonie trwa od lat

Komentatorzy, którzy wypowiadają się w polskich i zagranicznych mediach, nie widzą jednak mocnych powiązań między zamachem w Republice Gabońskiej a działaniem Rosji. Podkreśla się, że to zupełnie inna sytuacja niż np. w Nigrze.

"Zamach stanu w Gabonie różni się od tego, co obserwujemy w innych krajach Afryki Zachodniej. Podczas gdy inne zamachy stanu dotyczą bardziej bezpieczeństwa i zarządzania, tutaj chodzi konkretnie o proces wyborczy" - komentuje Ovigwe Eguegu, analityk z grupy konsultingowej ds. bezpieczeństwa Afripolitika.

Ekspert, który współpracuje m.in. ze stacjami BBC oraz Al Jazeera, przypomina, że do próby puczu doszło też w 2016 r., gdy Ali Bongo oficjalnie został wybrany prezydentem na drugą kadencję. Również wtedy zarzucano mu sfałszowanie wyników.

Ostatnie wybory w Gabonie, jak pisze Bloomberg, także odbyły się w niespokojnych warunkach. "Bongo ubiegał się o trzecią kadencję kilka miesięcy po zmianie konstytucji Gabonu, która umożliwiła wybór prezydenta w jednej turze. Nowy system zobowiązał także wyborców do wyboru preferowanego przywódcy i prawodawców z tej samej partii" - informuje agencja.

- W mojej ocenie to jest tylko i wyłącznie pucz przeciwko utrzymującej się władzy rodziny Bongo i nie ma związku z Federacją Rosyjską - komentuje dr Aleksander Olech z Instytutu Nowej Europy w podcaście "Podróże bez Paszportu". Spodziewa się jednak, że w kraju wkrótce dojdzie do przemocy, bo zetrą się przeciwnicy i zwolennicy prezydenta.

Bogactwo "Edenu Afryki"

Pucz w Gabonie - czy z rosyjską inspiracją, czy bez niej - jest kolejnym problemem dla Unii Europejskiej. W ostatnią środę przyznał to oficjalnie Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji. Na spotkaniu ministrów obrony UE w Toledo powiedział, że jeśli zamach stanu się utrzyma, to "zwiększy niestabilność w całym regionie".

- Cały ten obszar: Republika Środkowoafrykańska, Mali, Burkina Faso, teraz Niger, może Gabon, jest w bardzo trudnej sytuacji i z pewnością ministrowie muszą głęboko przemyśleć, co się tam dzieje i jak my możemy ulepszyć naszą politykę wobec tych krajów - powiedział Borrell. - To poważny problem dla Europy - podkreślił.

Gabon ze względu na bogactwa naturalne określany jest mianem Edenu, czyli biblijnego raju. Blisko 90 proc. powierzchni kraju jest zalesiona. Mówimy w tym przypadku o lesie deszczowym, który - jak powiedział w marcu francuski prezydent Emmanuel Macron - "pochłania około jednej trzeciej emisji gazów cieplarnianych wytwarzanych każdego roku przez Francję".

Afrykańskie państwo znalazło sposób, jak połączyć ochronę środowiska z gospodarką. Kraj niedawno ogłosił, że będzie handlował uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. A na ochronę lasów i żyjących w nich wielu zagrożonych gatunków - np. słoni leśnych - Gabon ma otrzymywać ogromne wsparcie od zachodnich organizacji.

Kraj ropą płynący

Gabońska gospodarka opiera się jednak na ropie, a nie przyrodzie. Gabon jest zresztą częścią kartelu naftowego OPEC, na którego czele stoi Arabia Saudyjska. Bloomberg podaje, że dzienne wydobycie wynosi tam ok. 200 tys. baryłek.

Szczyt wydobycia przypadł na 1996 r., gdy było prawie dwukrotnie większe niż obecnie. Złoża zaczęły się wyczerpywać, ale w ostatnich latach postawiono na poszukiwania ropy w wodach przybrzeżnych Gabonu. Z sukcesem. W samym bloku Dussafu, gdzie pracuje m.in. norweska firma BW Energy, zasoby wydobywcze oszacowano na 105 mln baryłek.

Gospodarka nieco ponad dwumilionowego kraju jest mocno uzależniona od handlu ropą naftową, która stanowiła niejednokrotnie o 80 proc. eksporcie państwa. Z danych firmy ITC wynika, że Gabon w 2022 r. wyeksportował ropę o wartości ponad 5,6 mld dol.

Po wybuchu wojny w Ukrainie gaboński rząd zdecydował, że rozwinie również swój przemysł związany z gazem ziemnym. "Wraz ze spadkiem wydobycia ropy naftowej i dochodami rządu uwaga skupia się na niewykorzystanym potencjale gazu ziemnego – którego przypuszcza się, że Gabon posiada od trzech do pięciu bilionów stóp sześciennych" - pisał w kwietniu Lars Larsson z energycapitalpower.com.

Afryka zmienia protektorów. Zachód ma wielki problem

Kraj graniczący m.in. z Kongo i Kamerunem ma do zaoferowania więcej surowców niż gaz i ropa. Polski Instytut Ekonomiczny zwraca uwagę, że Gabon jest jednym z liderów w wydobyciu manganu. "To czwarty najbardziej popularny metal przemysłowy pod względem tonażu po żelazie, aluminium i miedzi. Wykorzystywany jest głównie do produkcji stali nierdzewnej i stopów aluminium, ale także akumulatorów litowo-jonowych" - pisze PIE.

Największym światowym wydobywcą manganu jest RPA. "Drugim potentatem w wydobyciu jest Gabon. Z produkcją szacowaną na 4,6 mln ton w 2022 r. państwo to awansowało na 2. miejsce na świecie, wyprzedzając Australię" - informuje PIE. I dodaje, że "główną kopalnią manganu w Gabonie jest Moanda, zarządzana przez Comilog, będący spółką zależną francuskiej firmy Eramet – drugiego co do wielkości producenta manganu o wysokiej czystości na świecie".

Mangan stanowi drugi najważniejszy towar eksportowy kraju. Z danych ITC wynika, że w 2022 r. z Gabonu wysłano za granicę metal o wartości ponad 2 mld dol. Ale na manganie i ropie bogactwo naturalne kraju się nie kończy. Dr Olech zwraca uwagę, że Republika Gabońska jest także dostawcą uranu do Francji. Kraj produkuje także m.in. złoto oraz diamenty.

Jędrzej Czerep, ekspert Polskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych, w rozmowie z euractiv.pl ocenia: - Nie ma logicznego powodu, dla którego ten kraj nie miałby być bogaty. To chyba przede wszystkim ta perspektywa pchnęła ludzi do tego, by poprzeć przewrót.

Tymczasem PIE podkreśla, że do 2040 r. siedmiokrotnie ma wzrosnąć globalny popyt na metale ziem rzadkich i 42-krotnie na lit. Głównymi producentami w wielu kategoriach surowców krytycznych są Chiny, a kolejnym potentatem surowcowym pozostaje też Rosja. Alternatywą dla tych krajów jest bogata w minerały Afryka, dlatego Zachodowi zależy, aby sytuacja polityczna była tam jak najstabilniejsza. Jeśli chodzi o sam Gabon, to najbliższym partnerem handlowym kraju są Chiny. Kilkanaście lat temu zdetronizowały USA.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl