Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Draghi przelicytował szefa Fed

0
Podziel się:

W czwartek okazało się, jak niewiele trzeba, by wzbudzić na rynkach euforię. Wystarczyło, by szef EBC uznał, że strefa euro ma się nieźle, a gdyby było gorzej, to zrobi wszystko co trzeba, by było jeszcze lepiej.

 Roman Przasnyski 
  
Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.
Roman Przasnyski Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.

Początek handlu na giełdach nie wskazywał, by przebieg sesji odbiegał od scenariusza z dwóch ostatnich dni, czyli marazmu. Jednak w południe byki poczuły, że coś się święci i ruszyły do akcji. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście nastąpił przełom. Niedoceniane wcześniej wystąpienie szefa Europejskiego Banku Centralnego w Londynie, spowodowało erupcję entuzjazmu inwestorów. Mario Draghi oświadczył, że strefa euro jest w znacznie lepszej kondycji niż się uważa, a w ostatnim czasie miały miejsce nadzwyczajne w tym zakresie postępy.

Malkontentom i niedowiarkom Draghi dał odpór, zapowiadając, że gdyby zaszła potrzeba, nie cofnie się przed niczym, by uratować strefę euro. Choć retoryka ta niewiele różni się od stosowanej przez Bena Bernanke, to piorunujący efekt wywołała dzięki jej przełożeniu na grunt europejski.

Do południa indeksy w Paryżu i Frankfurcie podążały niedźwiedzią ścieżką. Był to jednak bardziej spacerek niż rajd. Popyt szybo odzyskał wiarę i wskaźniki znalazły się nad kreską. Po manifeście szefa EBC indeks w Paryżu zwyżkował o niemal 4 proc., DAX rósł o ponad 2,5 proc., a FTSE szedł w górę o 1,5 proc. Zastanawiające było zachowanie się wskaźników państw najbardziej zagrożonych kryzysem. Indeks w Atenach nieznacznie zniżkował, a wskaźnik w Madrycie rósł o prawie 4 proc. O ponad 4 proc. w górę szedł także indeks w Mediolanie.

Warszawskie indeksy siłą nie porażały. Na otwarciu WIG i WIG20 zyskiwały po około 0,2 proc. Podjęta w trakcie pierwszej godziny próba wyjścia wyżej zakończyła się niepowodzeniem. Indeks największych spółek spadł przed południem w okolice 2110 punktów. Na fali europejskiego entuzjazmu poszybował w górę, ale zdołał dotrzeć jedynie do 2150 punktów, zyskując niecałe 1,5 proc. Tu siła byków się wyczerpała i nastąpiło niewielkie cofnięcie. W gronie największych spółek we wzroście przodowały akcje JSW, zwyżkujące o ponad 3,5 proc. Po ponad 2 proc. w górę szły walory Kernela, KGHM, Lotosu i PKO. Na szerokim rynku uwagę zwracał przekraczający 4 proc. wzrost notowań akcji Azotów Tarnów.

W porównaniu z wagą słów szefa EBC, żadne dane makroekonomiczne nie miały znaczenia, choć ich wymowa także sprzyjała bykom. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych Amerykanów wyniosła 353 tys. zł i stanowiła pozytywne zaskoczenie. Rozczarował 1,4 proc.. spadek indeksu podpisanych umów kupna domów. Zamówienie na dobra trwałego użytku zwiększyły się co prawda o 1,6 proc. jednak po odjęciu środków transportu zanotowały spadek o 1,1 proc. Indeksy na Wall Street szły jednak w górę śladem wskaźników europejskich, rosnąc po 1,7-1,9 proc., choć z czasem entuzjazm słabł.

WIG20 ostatecznie spadł o 0,2 proc., a WIG i sWIG80 straciły po 0,1 proc. Jedynie mWIG40 zwyżkował o 0,2 proc. Obroty wyniosły 644 mln zł.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Open Finance
KOMENTARZE
(0)