Miał być na GPW szalony window dressing, a wyszedł window stressing, przynajmniej z punktu widzenia popytu. Na zakończenie tygodnia wszystkie indeksy zniżkowały.
Dzisiejsza sesja mogła bardzo rozczarować inwestorów, którzy liczyli na dużą dynamikę zmian cen. Oczekiwanie było oczywiście oparte na tym, że dzisiejsza sesja kończyła pierwsze półrocze i można się było spodziewać podciągania indeksów przez fundusze inwestycyjne.
Nic takiego jednak nie nastąpiło. Co więcej dzisiejszą sesję można było uznać za jeden z nudniejszych dni, mijającego tygodnia. Obroty na całym rynku nie przekroczyły 2 mld zł, a indeksy poruszały się w bardzo wąskich korytarzach.
Być może większość inwestorów bała się dziś wchodzić na rynek z obawy przed korektą spadkową, która pojawia się po sesjach kończących kwartał. Dziwić może jednak postawa funduszy, które przy dość płytkim rynku zadowoliły się tylko obroną posiadanych pozycji, a nie podciąganiem wyników.
W rezultacie WIG20 stracił 0,79 proc. zaś mWIG40 tylko kosmetycznie spadł o 0,06 proc. Nasze spadki muszą też dziwić, jeśli spojrzymy na rynki światowe. Sesja w USA rozpoczęła się od wzrostów. Giełdy w naszym regionie kończyły dzień na plusach (Bux zyskał 0,5 proc.). Podobnie było w Londynie, gdzie FTSE100 zyskał pół procenta.
O przegrzaniu koniunktury świadczy też dzisiejszy debiut akcji LC Corp. Walory straciły ponad 6 proc. w stosunku do ceny emisyjnej.
Co się więc stało? Źle odczytaliśmy przesłanie płynące z komunikatu FED? Przestraszyła nas RPP? A może wszyscy czekają na korektę, by kupić akcje taniej. Tą ostatnią teorię potwierdza odczyt Wigometru, gdyż według ankiety GPW aż 50 proc. uczestników spodziewa się spadku indeksu WIG20, na koniec przyszłego tygodnia.