Początki sesji zupełnie nie wskazywał na taki obrót wydarzeń. Handel rozpoczęliśmy poniżej wczorajszego zamknięcia, potem udało wyjść się na 1-proc. plusy. Prawdziwy atak byków przyniosło dopiero południe. A potem było już tylko lepiej.
Żadna giełda w Europie nie zachowywała się tak dobrze jak nasza. Co więcej - dzisiejsze wzrosty uzasadnione mogą być tylko optymizmem, bo nie pojawiły się żadne kluczowe informacje dla rynku, które uzasadniałyby tak pokaźne wzrosty.
Dobrych humorów nie podzieli Amerykanie - indeksy za oceanem otworzyły się nieco poniżej ostatniego zamknięcia.
Optymizmu akcji nie podzielił dziś złoty - co prawda waluta w drugiej części dnia zyskała na wartości, ale nie na tyle, żeby odzwierciedlić humory inwestorów giełdowych.
Co zatem? Do zakupów przystąpili duzi rodzimi gracze (dziś indeksy małych i średnich spółek nie były lepsze od rynku). Być może fundusze chcą już teraz poprawiać swoje wyniki i zakładają scenariusz optymistyczny, czyli brak powrotu do bessowych dołków. Oby mieli rację.