Środa nie przyniosła większych zmian w portfelach inwestorów. Handel rozpoczął się neutralnie ze standardowo niskim obrotem.
Co prawda prezentował się on lepiej niż wczoraj, ale ostateczne 980 milionów nie wygląda imponująco. Na początku sprzedający upodobali sobie giełdowych deweloperów - GTC i POLNORD spadały najmocniej. Regułą staje się ostatnio, że w okresie niepewności i braku wyraźnego kierunku największe zainteresowanie budzi TP SA. Tak też było i tym razem. Telekomunikacja nieznacznie spadła, ale zgromadziła 1/3 całego giełdowego handlu.
Z niezwykłym uporem przez cały dzień trzymaliśmy się dziś nawet najmniejszych zmian na europejskich rynkach i inwestorzy nie zwracali uwagi na coraz większe szanse na dobre otwarcie w Stanach. Poprawy nie było również widać po ogłoszeniu dobrych wyników HP, największego producenta komputerów, za drugi kwartał. Po tej publikacji od razu pojawiły się opisy analityków, że już ponad 70 proc. firm związanych z IT z indeksu S&P500 w czasach kryzysu pokazało wyniki lepsze niż oczekiwano. To tłumaczy tak dobre wyniki amerykańskiego NASDAQ.
Wraz z upływem kolejnych godzin nie było wdać na żadnych czynników mogących poruszyć indeksami. Dane nie miały żadnego znaczenia, ale trzeba odnotować, że inflacja PPI była niższa od zakładanej, a produkcja przemysłowa wzrosła tylko o 5,6 proc. Jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale nie zareagował na niego nawet rynek walutowy, gdzie teoretycznie złoty powinien się osłabić.
W końcówce bardzo dobrze zaczęły jeszcze spisywać się spółki surowcowe z KGHM na czele. Był to prosty wynik wzrostu cen miedzi oraz dużych wahań cen ropy. Sesja zakończyła się minimalnym wzrostami, ale tylko dzięki fiksingowi, który podniósł WIG20 o paręnaście punktów. Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że w ogólnym obrazie rynku nic się nie zmieniło i jutrzejszy dzień będzie całkowicie zdominowany dzisiejszym zakończeniem sesji w Stanach.