Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inwestorzy w USA grają znaczonymi kartami?

0
Podziel się:

W piątek złoty, po nocnej, ostrej przecenia, odrabiał straty. Pomagał naszej walucie rosnący kurs USD/JPY i EUR/USD. Poza tym całkiem naturalne było, że część graczy chciała przed weekendem zrealizować krótkoterminowe zyski.

Inwestorzy w USA grają znaczonymi kartami?

W piątek złoty, po nocnej, ostrej przecenia, odrabiał straty. Pomagał naszej walucie rosnący kurs USD/JPY i EUR/USD. Poza tym całkiem naturalne było, że część graczy chciała przed weekendem zrealizować krótkoterminowe zyski.

Po decyzji Fed ten trend się nasilił, ale w stosunku do czwartku zyski naszej waluty były kosmetyczne. Jednak, jeśli liczy się od szczytu, który w nocy osiągnęły kursy walut, to wzmocnienie było bardzo poważne. Dzisiaj nadal wszystko będzie zależało od ruchów kursu EUR/USD i USD/JPY, ale zakładam, że oba będą rosły, bo rynek jest nadal wyprzedany, więc zloty powinien się wzmocnić.

Na GPW niepewność inwestorów była w piątek równie wielka jak i na innych rynkach europejskich. Indeksy rozpoczęły sesję małym spadkiem i szybko ruszyły na północ. Jednak słabe zachowanie giełd europejskich i spadające kontrakty na amerykańskie indeksy nie pomagały bykom. Bardzo szybko indeksy zaczęły spadać, a MWIG40 tracił przed nawet ponad cztery procent. Takie zachowanie otwierało drogę do kolejnej fazy paniki. Oczywiste było, że jedynie dobre zachowanie rynków amerykańskich może rynek uratować przed kolejną przeceną.

_ Po pobudce w USA, kiedy giełdy europejskie ruszyły na północ reagując na wzrost kontaktów na amerykańskie indeksy, również nasz popyt przystąpił do działania, a decyzja Fed wywołała wręcz entuzjazm i spory wzrost WIG20. Nie był on jednak przesadnie duży. Nie dziwię się, że polscy zarządzający bardzo sceptycznie oceniają posunięcie Fed. Zdecydowana większość uważa, że obniżka stopy dyskontowej pomoże rynkom najwyżej przez kilka sesji. _

Dzisiaj dowiemy się, jaka w lipcu była inflacja w cenach produkcji (PPI) i jej dynamika wzrostu. Zmiany PPI rynki zlekceważą. Zapewne nie zobaczymy też reakcji po publikacji danych o dynamice produkcji, ale nie są one bez znaczenia. Ostatnio jej wzrost wyraźnie spadał (w czerwcu tylko 5,6 proc.). Nie zmieniło to optymizmu analityków, którzy uważają, że w lipcu wzrosła o ponad 10 procent. Jeśli rzeczywiście tak się stało to podważy tezę o nadchodzącym spowolnieniu gospodarki, ale gdyby była znowu wyraźnie niższa od oczekiwań to pojawiłby się niepokój, a to mogłoby się przenieść na zachowanie rynku akcji.

Początek sesji powinien być wzrostowy, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że na GPW nadal będziemy reagowali wyłącznie na to, co zobaczymy na innych giełdach europejskich i czego będziemy się spodziewali po rynkach amerykańskich. Pewne jest też, że zmienność będzie olbrzymia, ale asymetryczna. W piątek widać było, że poprawa sytuacji na rynkach europejskich nieznacznie (jeśli w ogóle) poprawiała sytuację na GPW, a nieznaczne nawet pogorszenie doprowadzało do paniki. Trzeba o tej asymetrii pamiętać. Nadal nie jest to rynek dla spokojnego inwestora.

Fed ratuje rynki przed krachem?

W piątek rano inwestorzy w Europie nie wiedzieli, co mają robić. „Bycze" zachowanie giełd amerykańskich w końcówce czwartkowej sesji zachęcało do kupna akcji, ale dramatyczne wręcz spadki (szczególnie japońskiego Nikkei) ostrzegały, że zbyt śmiałe decyzje inwestycyjne mogą przynieść straty. Trudno się dziwić, że indeksy na początku sesji nieznacznie spadły, szybko ruszyły do góry, a potem ugrzęzły na poziomie niewiele wyższym od czwartkowego zamknięcia. Wszyscy czekali na rozwój sytuacji.

Pocieszające mogło być jedynie to, że rósł kurs USD/JPY i EUR/USD, co sygnalizowało, że zahamowana została ucieczka z pozycji otwartych w procesie carry trade. Jednak ten wzrost szybko się załamał, a to doprowadziło do osunięcia indeksów. Po pobudce Amerykanów kontrakty na amerykańskie indeksy ruszyły na, a po decyzji Fed popyt wręcz eksplodował.

Okazało się, że plotka, która krążyła w czwartek po parkietach w USA nie była żadną plotką - to była prawda. Pytanie tylko, czy w takim razie nieoczekiwane posiedzenie FOMC było rzeczywiście nieplanowane, czy może „nieplanowane". W tym drugim przypadku jeszcze bardziej zrozumiały byłby czwartkowy zwrot indeksów po potężnym ataku byków z bardzo dużym obrotem.

Jeśli to była gra znaczonymi kartami to i tak przeprowadzona została po mistrzowsku. Czwartkowa sesję analitycy musieli zakwalifikować jako spełniającą kryteria dla kluczowego dnia odwrotu. Potrzebny był już tylko dodatkowy impuls, żeby gracze zapomnieli o przecenie w Azji i rzucili się do kupna akcji. Tym impulsem okazała się (jakże poręcznie ;-) być właśnie decyzja FOMC. Uniwersytetu Michigan opublikował też swój indeksu nastroju (dane wstępne za sierpień) i chociaż ta publikacja nie miała w piątek żadnego znaczenia to trzeba odnotować, że nastroje gwałtownie się pogorszyły, czemu oczywiście nie ma się co dziwić. Indeks spadł z 90,4 w lipcu do 83,3 pkt. w sierpniu (oczekiwano osunięcia do 88,5 pkt.).

Wróćmy do głównego tematu. Na godzinę przed rozpoczęciem sesji Rezerwa Federalna obniżyła stopę dyskontową (taki jest koszt pieniądza pożyczanego przez lokalne oddziały Fed bankom komercyjnym) aż o 50 pkt. bazowych, co wywołało entuzjazm rynków finansowych.

_ Niespodziewaną decyzję o obniżeniu stóp FOMC ostatnio podjęła 17 września 2001 (6 dni po ataku na WTC). Były to wtedy stopy funduszy federalnych, czyli główna stopa procentowa. Opublikowany został również komunikat, w którym stwierdzono, że „Warunki w sektorze finansowym pogorszyły się, a restrykcyjna polityka kredytowa i zwiększona niepewność mogą zatrzymać wzrost gospodarczy". _

Jak widać Fed uważa sytuację za niezwykle poważną. Z całą pewnością dało to dużo do myślenia wielu inwestorom. Absolutnie oczywiste było dla wszystkich, że piątkowy ruch był w dużej mierze symboliczny i miał powiedzieć wszystkim: nie bójcie się, Fed czuwa, będzie o was dbał i jeśli będzie trzeba to obniży również główną stopę. Myślę jednak, że członkowie Fed zaciskali przez całą sesję kciuki w oczekiwaniu na jej zakończenie. Jasne bowiem było, że gdyby to posunięcie nie wypaliło to ratunku dla rynku trudno byłoby już szukać. Nawet obniżka głównej stopy mogłaby nie pomóc. Zresztą wcale nie jest pewne na jak długo wystarczy impuls wynikający z tej decyzji.

Po jej ogłoszeniu sytuacja na rynkach szybko się zmieniła. Kurs EUR/USD wzrósł, kurs USD/JPY zmniejszył straty (ale wcale nie tak bardzo), a surowce zdrożały. To wszystko były jednak drobiazgi. Najważniejsze było zachowanie rynku akcji. Można było zakładać, że sesja będzie gwałtowna, bo w piątek wygasały sierpniowe opcje, ale tak dużej jak to ostatnio bywało zmienności nie odnotowałem.

Oprócz decyzji FOMC rynkowi pomagał opublikowany w czwartek po sesji raport kwartalny Hewlett-Packarda. Pomagali tez analitycy Banc of America Securities, którzy podnieśli rating Countrywide Financial, spółki uważanej ostatnio za kandydata do bankructwa. Negatywem była informacja NovaStar Financial, która to spółka zredukowała załogę o 500 osób (37 proc.) z powodu zmniejszenia zainteresowania kredytami hipotecznymi.

Indeksy giełdowe zaczęły sesję gwałtownym wzrostem, ale potem rozpoczęła się dosyć męcząca stabilizacja, a indeks S&P 500 krążył raz wokół poziomu wyższego o dwa procent od czwartkowego zamknięcia. Czekano jak zwykle na ostatnią godzinę sesji. Tym razem miała to być jednak bardzo ważna godzina. Duży wzrost nikogo by nie zdziwił, ale spadek z pewnością bardzo by inwestorów na całym świecie przestraszył.

Zaskoczenia nie było. Indeksy wzrosły i można tylko zastanawiać się, dlaczego ich skala nie była większa, ale to też nie jest trudne do wyjaśnienia. Wszyscy doskonale wiedzą, że obniżka stopy dyskontowej nie rozwiązuje żadnego problemu. Gracze, tak jak i ja, uwierzą, że z punktu widzenia giełd problem przestanie istnieć tylko i wyłącznie wtedy, gdy po informacji o problemach jakiejś dużej spółki sektora finansowego nie nastąpi paniczna wyprzedaż.

Po piątkowej sesji Sentinel Management Group (spółka, która przestraszyła rynki już we wtorek) ogłosił bankructwo. Przypominam, że spółka ta nie posiadała w portfelu instrumentów opartych o kredyty hipoteczne. Zajmowała się inwestorami z rynku walutowego i surowcowego. Zobaczymy, jak rynki przyjmą to bankructwo. Teoretycznie nie powinny przyjąć źle, bo od wtorku wiadomo było, że tak właśnie sprawa tej spółki może się zakończyć, ale gdyby reakcja była jednak paniczna to rokowałoby to rynkowi jak najgorzej. Cieszyć też może reakcja rynków azjatyckich na posunięcie Fed - indeksy rano rosły po 3-5 procent, a przecież Azjaci mieli więcej czasu na przemyślenie sytuacji.

Dzisiaj, jak w całym tym tygodniu, kalendarium wygląda bardzo ubogo. Po południu dowiemy się, jak zachował się w USA w lipcu indeks wskaźników wyprzedających (LEI). Prognozy mówią o wzroście tego wskaźnika, ale nie przywiązywałbym wagi do jego wskazań. Od przynajmniej dwóch lat stawiane na podstawie tego indeksu prognozy odnośnie przyszłego rozwoju gospodarki USA nie sprawdzały się.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)