Za nami koniec pierwszego kwartału. Nie zawiedliśmy się na rynku, który z prawie 2 proc. spadków wyszedł ostatecznie nad kreskę.
Początek sesji był niedźwiedzi - indeksy spadały, tracąc prawie 2 proc. na wartości. Od południa popyt zaczął przeważać, jednak wszystko to opierało się na glinianych nogach.
Od rana widać było bowiem, że wiosenna pogoda spowodowała, iż spora liczba inwestorów wyszła na spacer. Obroty na całym rynku wyniosły miliard złotych, a na WIG20 840 mln złotych.
Takie to połowiczne ubieranie okienek - powstała duża biała świeca, ale z drugiej strony WIG20 nie może przekroczyć 3000 punktów, które blokują mu drogę na północ. Chociaż nie wydaje mi się, aby przekroczenie oporu skutkowało dynamicznym wzrostem indeksów, raczej przesuniemy się o jedno piętro konsolidacji wyżej.
Naszej giełdzie pomogły również dane z USA, gdzie indeks Chicago PMI wzrósł do poziomu 48,2 pkt., podczas gdy rynek spodziewał się 46,7 punktów. Ważną informacją, działającą na morale inwestorów, jest 218-stronicowy plan Paulsona, który ma za zadanie zmienić regulacje prawne dotyczące kredytów hipotecznych i innych _ dziur _, które trzeba teraz załatać.
Będzie wokół tego sporo kontrowersji, gdyż Demokraci już powiedzieli, że plan jest za mało innowacyjny.