Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Koniec korekty?

0
Podziel się:

W dobrym tonie jest obecnie postraszyć inwestorów spadkami i widmem giełdowego krachu. W telewizji, radiu, internecie informacje o czarnych wtorkach, czwartkach i poniedziałkach to jedne z najważniejszych newsów. Czy to oznacza narodziny bessy?

W dobrym tonie jest obecnie postraszyć inwestorów spadkami i widmem giełdowego krachu. W telewizji, radiu, internecie informacje o czarnych wtorkach, czwartkach i poniedziałkach to jedne z najważniejszych newsów. Czy to oznacza narodziny bessy?

Do tej pory w 15 letniej historii GPW mieliśmy tak naprawdę tylko dwa okresy, które zasłużyły na miano bessy. Spadki z 1994 r. były bardzo bolesne, bo choć trwały krótko, to na ich odrobienie inwestorzy musieli czekać ponad 2 lata. Tamta sytuacja oczywiście nijak ma się do obecnej. Upraszczając, na GPW było notowanych zaledwie kilkadziesiąt spółek (44 na koniec roku), zaś chęć zysku zaślepiała graczy.

Odrabianie strat po tamtej lekcji trwało z kolei dość długo, z uwagi na dwa kryzysy (azjatycki i rosyjski). Pomimo tych trudności inwestorzy, którzy pozostali na rynku doświadczyli jeszcze hossy internetowej i byli świadkami upadku dotcomów. W przypadku bessy po pęknięciu bańki internetowej impuls przyszedł jednak z USA. Dziś, gdy za nami jest już ponad 3 lata nieprzerwanych wzrostów, oczywiste jest szukanie oznak kolejnej bessy. Tyle tylko, że na razie ich nie widać, no może prawie nie widać.

Ten przydługi wstęp, jest w pewnym sensie odpowiedzią na zachowanie mediów, które wieści z giełdy podają w atmosferze sensacji, pomiędzy tragicznym wypadkiem, a odwołaniem prezesa TVP. Obecna sytuacja nie skłania bowiem do stawiania kasandrycznych wizji. Jest co prawda obawa o kondycję gospodarki USA (wczoraj Dow Jones spadł o kolejne 0,5 proc., zaś S&P500 o 0,9 proc.), ale mówienie i pisanie o nadchodzącym światowym kryzysie gospodarczym jest po prostu śmieszne. Z drugiej strony kuli ziemskiej straszą oczywiście Chiny, które były pupilkiem funduszy inwestujących na emerging markets. Czy po serii wystąpień oficjeli partyjnych tym pupilkiem być przestaną? Raczej wątpliwe, choć na pewno wskaźnik ryzyka dla tego rynku znacząco wzrośnie.

Po wczorajszych danych w USA, o których pisał Paweł Satalecki, dziś poznamy w zasadzie PKB w strefie euro. Poza tym będzie panował spokój. Dopiero w środę być może, poznamy kluczową publikację, czyli „beżową księgę” w USA. W odróżnieniu od większości analityków, klucza do sytuacji na GPW nie szukałbym jednak na innych kontynentach.

W tym tygodniu kluczowe dla GPW mogą się okazać nastroje na naszym rynku. Czy inwestorzy zaczną umarzać jednostki TFI i spowodują lawinową wyprzedaż akcji? Wątpię. Co więcej spodziewam się raczej rekordowego napływu środków do TFI w marcu. Wczorajsza sesja utwierdziła mnie jeszcze w tym przekonaniu. WIG20 odbił się od linii wsparcia na poziomie 3140 pkt. którą testował przez niemal cały dzień. To zapowiada odreagowanie podczas dzisiejszego dnia. Nie bez znaczenia jest również to, że TFI mają po ostatnich transferach dość dużo wolnych środków i raczej powinny bronić tego poziomu niczym niepodległości. Czy wystarczy im tych środków. Do końca tygodnia na pewno.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)