Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Na rynku zaczyna brakować kapitału do inwestowania

0
Podziel się:

Piątkowe notowania zakończyły się tak słabo, jak przebiegały przez cały miniony tydzień. W ten obraz wpisały się nawet ostatnie debiuty, które wypadły mało okazale.

Na rynku zaczyna brakować kapitału do inwestowania

Pierwsza sesja Woli Info zakończyła się pod kreską. Nieudane były też debiuty dwóch nowych spółek na rynku New Conect. Stosunkowo niewielką (28%) redukcję zleceń odnotowano w przypadku oferty pierwotnej Rainbow Tours. To stawia pod znakiem zapytania tezę, że rynek pierwotny odciąga kapitał z giełdy – po prostu zaczyna go brakować, co może wskazywać na negatywny bilans wpłat i wypłat w funduszach inwestycyjnych.

To bardzo dobrze pokazuje, z jaką rezerwą podchodzą inwestorzy do akcji, szczególnie mniejszych firm, a także jak zapatrują się na perspektywy rynku. Co najbardziej zaskakujące to, że spadał on praktycznie pod własnym ciężarem. Obroty znów z ledwością przekroczyły 1 mld zł.

Brakuje kapitału skłonnego kupować akcje po wyższych cenach. W efekcie niewiele trzeba do zniżki notowań.

Konsekwencją piątkowej sesji było zejście indeksu WIG poniżej poziomu, z jakiego nastąpił hurraoptymistyczny wzrost po cięciu stóp przez Komitet Otwartego Rynku w USA. To oznaczało zasłonięcie utworzonej wtedy wysokiej luki hossy.

Z technicznego punktu widzenia to zły znak na przyszłość. Takie zachowanie wpisywało się w reakcje amerykańskich inwestorów, którzy zaskakująco odebrali nieco lepsze od spodziewanych dane makroekonomiczne. Wyższe od prognozowanych wydatki osobiste wpłynęły na ograniczenie oczekiwań na kolejne obniżki stóp procentowych, a to wzmogło podaż na giełdzie.

Można jednak odnieść wrażenie, że takie podejście do sprawy jest jedynie poszukiwaniem wytłumaczenia dla słabej końcówki tygodnia. Bo przecież wyższe wydatki to dobra wiadomość – inwestorzy obawiają się ich zmniejszenia. Musimy więc przypomnieć, że poprzednie informacje, szczególnie z rynku nieruchomości, nie napawały optymizmem.

Umacniały wręcz przekonanie, że w przyszłości amerykańska konsumpcja stanie pod dużym znakiem zapytania. Może więc dlatego z taką rezerwą inwestorzy podeszli w piątek do informacji o wydatkach. Tak, czy inaczej, reakcja była zła i pokazuje powracające obawy przed przyszłością. W tle mieliśmy doniesienia o znów rosnących kosztach finansowania na rynku międzybankowym.

To ten czynnik był jednym z ważniejszych powodów wyprzedaży akcji, jaka nastąpiła w wakacje.

Symboliczne było to, że amerykański rynek zachował się słabo w ostatnim dniu III kwartału. Wielkimi krokami zbliża się okres publikacji raportów finansowych za ten okres. Inwestorzy nie spodziewają się po nim niczego nadzwyczajnego.

Zyski spółek z indeksu S&P 500 mają być jedynie o 3,2% większe niż rok wcześniej. To będzie prawdopodobnie najsłabszy kwartał od pięciu lat. Czy giełda w USA będąca dość blisko rekordowego poziomu jest przygotowana na takie spowolnienie? Na pewno nie ma na obecnych poziomach miejsca na negatywne rozczarowanie.

Przebieg ostatnich sesji na warszawskim parkiecie pozwala przyjąć, że w razie wyraźniejszego pogorszenia nastrojów na świecie, pojawi się u nas większa podaż, która obecnie powstrzymuje jedynie nadzieja, że za granicą powróci hossa i jak jeździec na złotym koniu wyprowadzi nasz parkiet z kłopotów.

Gdy takie założenia się nie spełnią chęć do czekania na lepsze czasy znacznie zmaleje. Tym bardziej, że nadzieją nie napawają doniesienia z europejskiej i niemieckiej gospodarki. Seria piątkowych danych była gorsza od spodziewanych. Słabo wypadła sierpniowa sprzedaż detaliczna u naszego zachodniego sąsiada, która spadła o 2,2% w skali roku.

Pogorszyły się nastroje biznesu i konsumentów, a inflacja w Eurolandzie powróciła ponad akceptowane przez Europejski Bank Centralny 2%. To znacznie utrudni możliwość działania bankowi centralnemu w razie utrwalenia negatywnych zjawisk.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)