Co jakiś czas, ton naszych komentarzy przybiera formę militarystyczną. Tak będzie i tym razem. "Im Westen nichts Neues", czyli "Na Zachodzie bez zmian" - tak brzmiał typowy komunikat niemiecki z czasów I wojny światowej. Od kilku sesji tak możemy tytułować kolejne komentarze z rynku akcji, bez obawy, że tytuł okaże się nietrafiony.
Taki tytuł nosi również powieść E.M. Remarque’a. Komunikat oznaczał mniej więcej to, że linia frontu się nie zmieniła i poległy kolejne tysiące żołnierzy po obu stronach. Obalenie na giełdach światowych byki zwarły się w morderczych zapasach z niedźwiedziami i żadna z armii nie może przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Jeśli chodzi o odcinek warszawski o kryptonimie WIG20, to linia ta przebiega na 3 tys. punktów. Wywiad jednak donosi, że obie strony szykują się do decydującej bitwy. Jest to ponoć związane z konferencją w siedzibie FED.
Tak naprawdę jednak tym „kwiecistym” językiem komentator maskuje swoją dezorientację. Kierunek zmian indeksu na dzisiejszej sesji jest trudny do odgadnięcia, niczym „szyfry wojny”. Teoretycznie powinniśmy mieć rano niewielki wzrost, przy małych obrotach, zaś po godzinie 12, indeks WIG20 powinien dryfować z powrotem na linię 3 tys. pkt. Teoretycznie. Praktycznie jednak obroty powinny być niewielkie (w granicach 600 tys. zł), co spowoduje, że każda większa transakcja, choćby na KGHM będzie miotała indeksem w tą i z powrotem.
Jeśli zaś chodzi o wieczorną (naszego czasu) decyzję FED, to od kilku sesji upieramy się, że jednak podwyżka będzie. Giełdy w USA zareagują na nią spadkiem. W środę rano powinniśmy jednak znać uzasadnienie. Miejmy nadzieję, że znajdziemy tam przesłanie dotyczące końca cyklu podwyżek, co powinno zaowocować euforią na rynkach akcji przynajmniej do końca tygodnia. W przeciwnym razie będziemy świadkami pogłębienia obecnej korekty na indeksie WIG20, aż do poziomu 2600 pkt.