Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Plan Busha przyjęty bardzo chłodno

0
Podziel się:

Piątek przed przedłużonym weekendem (w poniedziałek giełdy amerykańskie są zamknięte z powodu Dnia Martina Lutera Kinga) z góry zapowiadał się jako dzień bez większych wydarzeń. Były w zasadzie dwa punkty programu, które mogły mocniej poruszyć inwestorami.

Plan Busha przyjęty bardzo chłodno

Piątek przed przedłużonym weekendem (w poniedziałek giełdy amerykańskie są zamknięte z powodu Dnia Martina Lutera Kinga) z góry zapowiadał się jako dzień bez większych wydarzeń. Były w zasadzie dwa punkty programu, które mogły mocniej poruszyć inwestorami.

Po pierwsze był to raport General Electric, a po drugie plan pobudzenia gospodarki, który miał przedstawić prezydent Bush. Na rynek dotarły też dwa raporty makroekonomiczne, ale nie miały żadnego wpływu na zachowanie rynków, mimo że komentatorzy robili wszystko, co mogli, żeby zwiększyć optymizm.

Rzeczywiście, indeks nastroju Uniwersytetu Michigan nieoczekiwanie wzrósł z najniższego poziomu od 2005 roku (z 75,5 do 80,5 pkt.). Jednak po pierwsze były to dane wstępne, do połowy stycznia, a do końca miesiąca dużo się może zmienić. Po drugie zaś rynek się od dawien dawna nie przejmuje tym indeksem, bo Amerykanie często robią coś innego niż mówią, że zrobią. Zresztą nie tylko Amerykanie ;-). Trudno mi uwierzyć, żeby nastroje naprawdę się poprawiły w sytuacji, kiedy ceny akcji spadają, krajowi grozi recesja, a rynek pracy staje się bardzo trudny. Publikacja indeksu wskaźników wyprzedających (LEI) też nie wniosła nic nowego. Indeks spadł po raz trzeci z rzędu (mocniej niż oczekiwano), ale on już od dawna nie ma żadnego znaczenia prognostycznego.

Gracze na rynku akcji (bardzo technicznie wyprzedanym) czekali przede wszystkim na raport General Electric i plan Busha. Okazało się, że raport kwartalny GE, który jeszcze parę lat temu był uznawany za ,,amerykańską gospodarkę w pigułce", nie wniósł nic nowego od obrazu rynku, bo zarówno wyniki jak i prognozy spółki były zgodne z oczekiwaniami. Nie były jednak gorsze, a to w tym momencie całkowicie bykom powinno wystarczyć. I rzeczywiście sesja rozpoczęła się od wzrostu indeksów. Pomagał bykom odgrzewany raport IBM (przypominam, że wstępny opublikował kilka dni temu).

Rzeczywiście indeksy od początku sesji dynamicznie rosły, ale po wystąpieniu prezydenta Busha zaczęły spadać. Plan ulg podatkowych na sumę około 145 mld USD został uznany za niewystarczający. I rzeczywiście, dlaczego ma pomóc gospodarce o PKB powyżej 14 bln dolarów, w której straty banków z powodu obecnego kryzysu będą zapewne większa od 500 mld USD? Gracze o tym planie wiedzieli przecież już od dłuższego czasu. Na przykład w czwartek Ben Bernanke, szef Fed, całkowicie go poparł, a indeksy i tak gwałtownie spadły. Nastroje psuła też opinia agencji ratingowej Standard & Poor's stwierdzając, że kryzys w sektorze bankowym przedłuży się i będzie jeszcze widoczny za rok.

Walka o pozytywne zamknięcie trwała przez cała sesję, ale ile razy bykom wydawało się, że już są bliskie sukcesu tyle razy dostawały cios podażowy. W ostatnim kwadransie sesji, kiedy już wszyscy myśleli o trzydniowym weekendzie znowu nastąpił atak. Jednak zmniejszył on tylko rozmiary porażki byków. Rynek jest głęboko wyprzedany i nie odbija, mimo że obiecuje mu się złote góry (cięcia większe od 50 pb., plany pomocy, zwiększenie płynności rynków itp.). W oczach Bena Bernanke i posiadaczy akcji widać już strach. Dzisiaj rynki amerykańskie nie pracują, bo jest Dzień Martina Lutera Kinga. Bez przewodnika stada trudno będzie o mocniejsze ruchy indeksów, ale odnotować trzeba, że indeksy w Azji gwałtownie spadły. Nastroje są fatalne.

Lepsze były w piątek w Polsce. Sądząc po dużym obrocie, który widać na GPW od paru dni, fundusze chcą zahamować falę umorzeń jednostek uczestnictwa na poziomie dla WIG20 wyższym od 2.880 pkt. Rozumują słusznie, bo wyprzedanie rynków (zarówno naszego jak i zagranicznych) jest już tak duże, że korekta wzrostowa wydaje się być nieunikniona. Alternatywą byłoby coś, o czym pisać nie chcę, a co zdarzyło się ostatnio 21 lat temu, czyli prawdziwy giełdowy krach. Krachy zdarzają się jednak bardzo rzadko i nie da się ich przewidzieć.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)