Za nami już trzy dni spadkowej korekty na warszawskim parkiecie. Na szczęście korekty niezbyt groźnej - przynajmniej dla portfeli tych graczy, którzy weszli na rynek kilka tygodni temu, czyli przed ostatnią falą wzrostów.
Spadki indeksów nie przekraczające 1-1,5 proc. na sesję, póki co zabrały inwestorom tylko niewielką część tego, co wcześniej zarobili. W środę WIG stracił 0,3 proc., zaś WIG20 - niewiele więcej, bo 0,5 proc. Mniej więcej takie same straty ma na koncie indeks średniaków mWIG40.
Czarną owcą giełdowego stada były w środę papiery Telekomunikacji Polskiej. To oczywiście wynik słabych wyników za pierwszy kwartał, które ogłosił narodowy telekom. Akcje popularnej ,,Tepsy" straciły na wartości aż 5 proc. i tym samym dały sygnał, że inwestorzy będą surowo karać firmy, które nie pochwalą się wystarczająco dobrymi osiągnięciami. I słusznie, bo w obecnych cenach akcji uwzględnione są już bardzo wysokie oczekiwania graczy.
Gwoli sprawiedliwości: nie tylko kary za niezadowalające wyniki były w środę surowe. Inwestorzy doceniali też spółki, które przygotowały w swych raportach kwartalnych miłe niespodzianki. Takich, jak BZ WBK, który po ogłoszeniu lepszych, niż oczekiwano wyników, poszedł w górę aż o 4 proc. Inna sprawa, że dzięki temu jedynie odrobił straty z poprzedniej sesji, więc trudno mówić o wielkich zyskach jego akcjonariuszy.
M.in. dzięki BZ WBK cała branża bankowa była w środę lokomotywą koniunktury, która uchroniła rynek przed głębszymi stratami. Indeks WIG-banki zyskał 1,5 proc. Inne branże spisały się znacznie gorzej. Technologiczna zakończyła dzień bez zmian (głównie za sprawą ,,Tepsy"), zaś paliwowo-surowcowa oraz budowlana finiszowała na sporych minusach.
Zbliżający się dłuższy weekend oraz sezon ogłaszania wyników finansowych (wiążący się z ryzykiem niemiłych niespodzianek) może skłaniać inwestorów do dalszego zabezpieczania zysków. O tym, że chętnych do zamiany akcji na gotówkę nie brakuje, świadczą utrzymujące się wysokie obroty - znów wyniosły aż 2,2 mld zł. WIG20 już od dwóch dni utrzymuje się poniżej ważnej bariery 3,6 tys. pkt., co może utwierdzać część graczy, że rynek wszedł w fazę dłuższego ochłodzenia. Niekoniecznie musi ono oznaczać spadki, na razie pieniędzy na rynku wystarcza, by znacznie limitować skalę spadków.
Ten scenariusz mogą zaburzyć tylko dobre wieści z giełd światowych. W środę Dow Jones po raz pierwszy w swej historii przebił poziom 13 tys. pkt. To może przedłużyć dobrą passę, która od środy zaczęła panować w Zachodniej Europie. Czy wtedy nasi inwestorzy zapomną o słabych wynikach ,,Tepsy" i powrócą do kupowania? I taki scenariusz warto poważnie brać pod uwagę.