Wczorajsza sesja zakończyła się nieznacznym spadkiem indeksów, a jedynie mWIG40 zdołał zamknąć się w pozytywnym terytorium.
Mam wrażenie, iż powoli zmienia się nastawienie inwestorów do strategii handlu na rynku. W poprzednich latach najlepsze efekty przynosiło kupno akcji i trzymanie ich przez dłuższy czas w portfelu, natomiast po ostatnich miesiącach inwestorzy wykazują chęć do sprzedaży po wzroście.
Po prostu zbyt wiele razy zdarzyło się, iż początkowe zyski (spore w odniesieniu do oficjalnych stóp procentowych, czy alternatywnych form inwestycji, ale małe w porównaniu ze zyskami z lat wcześniejszych) zamieniały się straty, a w przypadku osób, które nie chroniły portfela zleceniami stop kończyło się to na dość sporym uszczerbku na zainwestowanym kapitale.
Mam wrażenie, iż zmiana podejścia to dobry znak, bowiem nikt nie jest w stanie definitywnie stwierdzić, iż spadki są już za nami i niżej rynek nie zejdzie. Wielu inwestorów zakłada, iż hossa będzie kontynuowana do 2012 r., czyli do Mistrzostw Europy, co można ocenić jako realną perspektywę, lecz z drugiej strony takie założenie nie wyklucza możliwości poprawienia ostatnich dołków.
Przynajmniej jak do tej pory w ujęciu czasowym fale hossy trwały znacznie dłużej niż okresy korekt spadkowych, ale musimy zdawać sobie sprawę, że tak zawsze nie będzie i w którymś momencie korekta spadkowa na rynku będzie dłuższa, przy obowiązującym domniemaniu długoterminowego wzrostu. Wczoraj w pierwszej fazie sesji WIG-20 przetestował górne ograniczenie kanału wzrostowego i wytyczył krótkoterminowy szczyt na 3703 pkt. W kolejnych godzinach indeks korygował zwyżkę.
W dalszym ciągu mam wrażenie, iż struktura wzrostowa nie jest do końca wypełniona, a obecny spadek winien skorygować jedynie ostatni wzrost z 3507 do 3703 pkt. Potencjalne, teoretyczne poziomy wsparcia, które winny powstrzymać spadek widzę na 3624-29 pkt., lub też 3606 pkt. Kluczowy poziom wsparcia znajduje się na 3597 pkt. i ten pułap nie powinien zostać przełamany, o ile wzrost ma być kontynuowany. Mam jednak wrażenie, iż przeważająca część ruchu wzrostowego jest już za nami, kolejne wzrosty winny raczej nadbić szczyt niż dać impuls do dalszych zakupów.