Wczorajszy rekord był, można tak powiedzieć, trochę nijaki. To już nie ta sama historia, co kilka miesięcy temu, gdy każde pobicie poprzedniego szczytu witane było hurraoptymizmem i głębszymi analizami.
Tym razem rekord po prostu był, jak to pisałem we wczorajszym komentarzu. WIG20 ciągnięty przede wszystkim przez spółki paliwowe ustanowił go już na samym początku notowań, a dalsza część sesji przebiegała już na mniej więcej tych samych poziomach.
Po w miarę dobrym zakończeniu notowań w USA (Dow Jones zyskał 0,46 proc.) rekordowe poziomy prawdopodobnie zostaną utrzymane na początku sesji. Potem może być już różnie - w zależności jak będą reagować amerykańskie kontrakty i rynek akcji. Warto przyglądać się tu indeksowi zaufania konsumentów, który poznamy o godz. 15 naszego czasu.
Rynek także dziś i zapewne jutro będzie wyczekiwał decyzji FED. Oznacza to, podobnie jak wczoraj, mniejsze obroty, gdyż inwestorzy nie będą chcieli wykonywać gwałtownych ruchów przed jej poznaniem.
Po wczorajszej sesji powstała mała dywergencja pomiędzy Dow Jonesem a naszym indeksem blue-chipów. W szerszym zakresie generalnie w stosunku do emerging markets. Amerykański indeks nie zdołał jeszcze odrobić strat poniesionych 19 października i do szczytów brakuje mu ponad 200 punktów. Możliwe jest, że rynek będzie starał się podwyższyć poprzeczkę jeszcze przed decyzją FED, co powinno pozytywnie wpłynąć na GPW.
Umacniający się wobec dolara złoty powinien sprzyjać temu scenariuszowi. Patrząc na konsolidację rentowności amerykańskich obligacji 30 letnich (4,68 - 4,65) ruchy w USA nie powinny być wielkie, co tym samym przełoży się na podobne zachowanie indeksów w Polsce. Właściwie WIG20.
Jeśli chodzi o małe i średnie to póki nie pojawi się większy popyt, głównie ze strony funduszy, sWIG40 oraz mWIG80 będą zachowywać się słabo.