Wczoraj mieliśmy spadki, co jest w sumie normalne po kilku wzrostowych sesjach, jedna głębsza analiza daje wiele do myślenia. Zacznijmy od depesz agencyjnych. We wtorek depesza Reutersa na zakończenie dnia miała tytuł: „Na GPW hossa trwa w najlepsze, dalsze zwyżki możliwe.” Z kolei wczoraj wieczorna depesza ISB nosiła tytuł: „Po spadkach na GPW w środę możliwa ich kontynuacja na kolejnych sesjach”. Co z tego wynika? Nic, poza tym, że nawet analitycy będący źródłem tych informacji są bardzo zagubieni.
Surowce nadal drożeją i jedyne co może je spotkać w najbliższym czasie, to drobna korekta. W tym kontekście ciekawie wyglądało zestawienie akcji wchodzących w skład indeksu WIG20. Najwięcej straciły walory KGHM i Orlenu, czyli spółek które teoretycznie powinny zwyżkować. O ile spadki miedziowego koncernu można jeszcze wytłumaczyć kuriozalnymi wypowiedziami dla PAP prezesa Skóry, o tyle „zjazdu” na Orlenie w logiczny (poza korektą), sposób wytłumaczyć nie można.
Na marginesie, KGHM podał informację, że traci rocznie na hedgingu 2 mld zł. Oczywiście winny jest poprzedni zarząd. Jednak wypowiedź dotycząca tego, że rynek zacznie szukać substytutu miedzi w najbliższym czasie, zaś ceny gwałtownie polecą w dół, trafi zapewne na wszystkie kursy, pod hasłem: „jak nie powinien się wypowiadać prezes szóstego na świecie producenta miedzi.” Tak niestety się kończy brak rzecznika prasowego w spółce publicznej.
O kontynuację hossy można być jednak spokojnym. To co stało się wczoraj, to ledwie zadyszka przed kolejnymi zwyżkami. Przemawia za tym postawa pozostałych indeksów, poza WIG20. WIG wczoraj stracił tylko 0,01, zaś MIDWIG zyskał 0.98 proc. Ciekawe swoją drogą, nawiązując do tytułu komentarza, czy jutro komentarz nie będzie się zaczynał od słów: „Czy leci z nami pilot” i czy będzie to lot na południe, czy raczej na północ.