Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szansa na odbicie

0
Podziel się:

Po nieudanej, piątkowej sesji w USA indeksy powinny dzisiaj rozpocząć sesję od spadków, ale w pewnym momencie sesji może się rozpocząć polowania na odbicie w USA.

Szansa na odbicie

Piątek, czyli przedostatni roboczy dzień kwartału powinien był zakończyć się w USA wzrostem indeksów, szczególnie, że dwie poprzednie sesje były zniżkowe. Jednak okazało się, że gracze boją się weekendu i byki miały bardzo trudne zadanie.

Nie wydaje się, żeby na zachowanie rynków mogły wpłynąć publikowane raporty makro. Dane o przychodach oraz wydatkach Amerykanów były niejednoznaczne. Przychody wzrosły szybciej niż tego oczekiwano (0,5 procent), ale wydatki były niższe od prognoz (0,1 proc.). Jednocześnie bazowy wskaźnika wydatków osobistych (PCE core) wzrósł o 0,1 procent (oczekiwano wzrostu o 0,2 procent). Mały wzrost wydatków to gorzej dla gospodarki, ale lepiej dla inflacji. Również mały wzrost PCE sygnalizuje zmniejszenie presji inflacyjnej. Nie były to jednak dane, które mogłyby popchnąć rynek w jakimś kierunku. Okazało się też, że ostateczny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan był gorszy od prognoz (69,5 pkt., czyli najniżej do 1992 roku), ale nie od oczekiwań rynku, który nic dobrego po tych danych nie oczekiwał.

Rynek akcji nie dostał jednoznacznych impulsów. Pozytywem było to, że analityk Citigroup zapewnił, iż Lehman Brothers ma wystarczająco dużo gotówki, żeby przetrwać obecne zawirowania. W sytuacji, kiedy ta firma uważana jest za kolejnego kandydata do upadku taka opinia była bardzo cenna. Minusem było obniżenie prognozy zysku przez sieć sprzedaży detalicznej JC Penney. Święta Wielkanocne nie przyniosły firmie oczekiwanych zysków. To ostrzeżenie obniżało ceny akcji w sektorze sprzedaży detalicznej. Szkodził również rynkowi spadek cen surowców - traciły akcje firm tego sektora.

Byki bardzo chciały dobrze zakończyć tydzień, ale po całkiem mocnym początku sesji indeksy zaczęły się osuwać. Gracze woleli poczekać na kolejny tydzień. Być może zresztą będą tak czekać do drugiego tygodnia kwietnia, kiedy to rozpoczyna się sezon publikacji raportów kwartalnych. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się nie podobała ta sesja. W końcu kwartału, po 2 sesjach spadkowych nie było nawet jeden poważnej próby obrony rynku. Wyglądało to tak jakby z graczy wyparowało już wrażenie pozostawione przez kolejne inicjatywy Fed i znowu zapanował pesymizm. Jeśli tak rzeczywiście jest to bardzo źle o rynku świadczy.

W czasie weekendu na rynek napłynęło kilka informacji. Przede wszystkim Washington Post napisał, że administracja USA finalizuje plan mający na celu uratowanie tysięcy posiadaczy domów, którym grozi wymuszone przejęcie przez banki. Administracja chce użyć pieniędzy budżetowych (liberałowie zaciskają zęby ze złości) wspierając nimi banki, które zrezygnują z części kredytów w obecnej wysokości i zastąpią je nowymi, mniejszymi - różnicę ma wyrównać rząd USA. To już nawet nie jest keynesizm - to czysty socjalizm. Graczom może się to jednak spodobać. Również Henry Paulson, sekretarz skarbu, wyszedł z nowymi inicjatywami mającymi na celu skonsolidowanie i zwiększenie zakresu nadzoru nad sektorem finansowym. Chwalebne, ale zbyt późno i do tego nic to w obecnej sytuacji nie zmienia. Dlatego też ta druga sprawa dla ,,bieżączki" nie ma znaczenia.

To plusy. Minusem jest to, że Lehman Brothers, firma, którą rynek podejrzewał, że podążą drogą Bear Stearns, ma problemy. Okazało się, że została oszukana przez japoński dom maklerski Marubeni (piąty w Japonii). Marubeni mówi, że to nie ona, a jej podwykonawcy są winni, ale nikt nie ma wątpliwości, że odpowiada za oszustwo. Suma nie jest kolosalna - w sobotę mówiono o 242 mln USD, a w niedzielę o 355 mln USD. Problemem jest jednak nie samo oszustwo, ale to, że rynek dostał potwierdzenie kłopotów Lehman Brothers. A pamiętamy, że firma do końca mówiła, że ich nie ma - tak jak Bear Stearns. Minusem jest też obniżenie przez UBS wyceny kolejnej porcji obligacji oraz informacja gazety Sonntag według której UBS zapewne poprosi inwestorów o pieniądze na podwyższenie kapitału o 16 mld USD. Zapewne odpisze też w pierwszym kwartale z powodu strat na instrumentach bazujących na kredytach hipotecznych 15 mld USD. Zobaczymy dzisiaj, co weźmie górę - kolejny plan pomocy, czy problemy Lehman Brothers i UBS. To dużo nam
powie o rzeczywistej kondycji rynku, ale wydaje się, że negatywy mogą przeważyć.

GPW w piątek zachowywała się podobnie jak inne giełdy europejskie. WIG20 po otwarciu trzymał się blisko poziomu czwartkowego zamknięcia. Nadal najmocniejsze były akcje KGHM (cena miedzi utrzymywała się na wysokim poziomie). Generalnie na rynku panował niepewność. Wyglądało to tak jakby odwaga z czwartku okupiona została piątkową korektą. WIG20 osuwał się, co potwierdzało opinie o specyfice polskiego ,,window dressing", w którym fundusze nawzajem się pilnują, a nawet sobie szkodzą. Po południu, kiedy na rynkach europejskich widać było nieco większą chęć do sprzedaży akcji, WIG20 spadał już ponad jeden procent, ale fixing zredukował stratę do 0,3 procent. Najważniejsze jednak było to, że znacznie spadł obrót. Po prostu przed weekendem gracze postanowili stanąć z boku.

Po nieudanej, piątkowej sesji w USA indeksy powinny dzisiaj rozpocząć sesję od spadków, ale w pewnym momencie sesji może się rozpocząć polowania na odbicie w USA. W końcu przecież indeksy w Stanach spadały już 3 sesje z rzędu, więc nie można wykluczyć, że w ostatnim dniu kwartału gracze postarają się zapomnieć o złych informacjach i wypracują jakieś odbicie. Bez względu jednak na zakończenie sesji układ techniczny nie powinien się zmienią, a sygnał kupna będzie zapewne nadal obowiązywał.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)