Wczoraj byliśmy jedną z najgorszych giełd w Europie, co potwierdza poważną słabość naszego rynku. Ewentualny wzrost należy więc traktować jako korektę zniżki i ciężko raczej liczyć by miał on wyraźny zasięg. Obok ciągle kiepskiej koniunktury na świecie nad rynkiem nadal ciąży niestabilność polityczna i niepewne losy nowego rządu. Element ten daje o sobie znać na rynku długu oraz walutowym w postaci dużej nerwowości i również w przypadku giełdy nie będzie najprawdopodobniej bez znaczenia. Trudno w takim układzie doszukiwać się impulsu, który mógłby wkrótce wyraźniej pomóc obozowi byków i pozwolić na poprawę atmosfery.
Z technicznego punktu widzenia pewne szanse na odbicie daje duże wyprzedanie rynku, jednak nie jest to wystarczający argument na rzecz większej zwyżki. Najważniejszym wkrótce oporem będzie luka bessy w przedziale 1676-1700 pkt., a szanse jej zamknięcia w perspektywie kolejnych kilku sesji są znikome. Można oczekiwać, że w jej pobliżu odreagowanie się skończy, a kolejnym celem spadków będzie przynajmniej strefa 1585-1590 pkt. Dzisiejsze notowania możemy rozpocząć od lekkiej zwyżki, ale w dalszej części możliwa jest stabilizacja, a nawet kolejny atak podaży.