Indeks warszawskich blue chipów stracił na wartości ponad dwadzieścia procent. Jeszcze większe spadki zanotowały indeksy małych i średnich spółek.
To oznacza, że ostatnie trzy miesiące były najgorszym okresem dla posiadaczy akcji notowanych na GPW od końca 2008 roku, gdy rynki finansowe były na szczycie kryzysu po upadku Lehmann Brothers.
Ucieczka od akcji w lipcu, sierpniu i wrześniu była głównie wynikiem wzrostu obaw, że kraje strefy euro mogą nie poradzić sobie z zadłużeniem, które znacznie wzrosło w ostatnich trzech latach. Również przeciągające się za negocjacje w sprawie wzrostu limitu długu publicznego za Oceanem dodatkowo niepokoiło inwestorów.
Ostatnie pięć dni dla inwestorów giełdowych było jednak dużo spokojniejsze niż poprzedni tydzień. Indeksy kończą go na nieco wyższych poziomach niż wtedy. Głównie jest to zasługą znakomitej wtorkowej sesji, gdy WIG20 zyskał ponad 4 procent. Inwestorów do kupowania akcji zachęciły informacje o przygotowaniach planu rozwiązania kłopotów zadłużeniowych, z jakimi borykają się kraje eurolandu.
W środę dobrych nastrojów nie udało się utrzymać. W końcówce handlu wyraźnie do głosu doszli sprzedający akcje co zdecydowało o spadku indeksu blue chipów o niemal procent. To głownie efekt pozbywania się papierów największych banków, które wcześniej były lokomotywami wzrostów. Było to następstwo obaw, że ciągły brak konkretów w temacie rozwiązania problemów zadłużenia Grecji przełożyć się może na zwiększenie strat banków, które mają w swoich portfelach greckie papiery.
Tydzień inwestorzy zakończyli w dobrych nastrojach. WIG20 zamknął się dokładnie na tych samych poziomach co w czwartek. Wpołowie dnia tracił niemal dwa procent. WIG zyskał natomiast tylko 0,01 procent, ale dzięki temu rodzima giełda okazała się najlepsza w Europie, gdzie wyraźną przewagę posiadali sprzedający.