Deficyt handlowy USA zaskoczył dziś pozytywnie i wyniósł 59,2 mld dol. (spadek o 0,3 proc.) wobec 59,4 mld dol. w czerwcu. Po opublikowaniu danych, część ekonomistów widzi eksport jako amortyzator spowalniającej gospodarki.
Wydaje się jednak, że taniejący dolar, które ten eksport wspomaga, nie będzie w stanie bardzo pomóc obecnym problemom w USA.
Jednak to nie na deficyt handlowy wyczekiwano podczas dzisiejszej sesji, ale na przemówienie Bena Bernanke w Berlinie, który miał dać jakieś wskazówki dotyczącej decyzji FOMC 18 września. Nic jednak z tego, szef FED nie dał żadnego znaku w tym kierunku. Mówił o zmniejszeniu deficytu rachunków bieżących oraz ogólnie o niestabilności światowych finansów.
Amerykańskie indeksy od początku dziś zyskiwały na wartości, prawdopodobnie dyskontując potencjalne "znaki" z przemówienia Bernanke. Ich brak nie ostudził zapału inwestorów i akcje pozostały na podobnych poziomach: S&P zyskiwał 0,8 proc., Nasdaq 0,9 proc. a Dow Jones 0,84 proc.
Czeka nas prawdopodobnie kolejna sesja odliczania do decyzji FED. Większe zakłócenia mogą wprowadzić czwartkowe dane o liczbie nowo zarejestrowanych bezrobotnych w poprzednim tygodniu oraz piątkowe dane sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.
Do tego czasu indeksy powinny posuwać się trendem bocznym, nie wykazując specjalnych chęci do głębszych manewrów.