Sesja w USA po raz kolejny zaczęła się dobrze - indeksy zyskiwały, Nasdaq nawet prawie procent. Po raz kolejny także rynek chce bardziej niż wskazywałyby na to informacje z niego płynące.
A chodzi głównie o wyniki kolejnego banku inwestycyjnego - Bear Stearns, który w IV kw. zanotował pierwszy raz w historii kwartalną stratę netto, w wysokości 854 mln dolarów. W poprzednim kwartale firma zanotowała 563 mln dol. zysku. Sytuacja banku jest o tyle nieciekawa, że słaby wynik to nie tylko zasługa odpisów z tytułu sub-prime (1,9 mld dol.), ale także strat wynikających z podstawowych działalności banku w sektorze instrumentów o stałym oprocentowaniu.
Dane makro potwierdzają na razie tezę o słabnącej gospodarce, przy stosunkowo wysokiej inflajci. Wzrosła liczba wniosków o bezrobocie w ubiegłym tygodniu - o 12 tysięcy. Równocześnie wzrósł bazowy (z wyłączeniem żywności i energii) wskaźnik wydatków konsumpcyjnych (PCE). W III kw. wyniósł on 2 proc., podczas gdy w poprzednim okresie było to 1,8 procent.
Indeksy rosły w podobny sposób jak wczoraj - spośród niezbyt dobrych danych rynek wybierał tę jedną i początek sesji wyglądał optymistycznie. Ta jedna, to jeszcze wczorajsze bardzo dobre wyniki Oracle, którego zyski wzrosły o 35 procent.
Pamiętajmy jednak, że często jest to weryfikowane pół godziny przed sesją. Rynek jest więc w miarę spokojny, niezdecydowane i bez lidera. Inwestorzy odpoczywają także, przed jutrzejszą sesją - prawdopodobnie szaloną w swojej mikroskali.