Zmienność notowań nadal góruje na parkietach USA. Do posiedzenia FED 18 września nie wiadomo czy cieszyć się czy nie z dobrych danych makro.
Zanim kolejne dane z gospodarki USA ujrzały światło dzienne inwestorzy poznali zdanie europejskich banków na temat polityki monetarnej. Te pozostawiły stopy procentowe na niezmienionym poziomie na co wszyscy praktycznie liczyli, więc nie miało to większego wpływu na indeksy. Jaki to będzie miało wpływ na FED - nie wiadomo, choć zapewne nie tak duży jakby mogło się wydawać.
Wcześniej, w południe poznaliśmy także niekorzystne dane z Niemiec. Więcej o danych z Europy i Azji można przeczytać tutaj.
Natomiast w Stanach ekonomiści powinni być zadowoleni. Wydajność pracowników w drugim kwartale wzrosła więcej niż przewidywano - 2,6 proc. wobec spodziewanych 2,5 proc. a równocześnie koszty pracowników wzrosły także mniej niż to miało być: zamiast 1,5 proc. wyniosły one 1,4 proc.
Natomiast indeks aktywności biznesowej sporządzany przez instytut ISM wzrósł w sierpniu do poziomu 55,8, zamiast spodziewanych 54,5 pkt. To również dobra wiadomość.
Nie wiadomo jak rynek chce traktować podane informacje - czy jako zapowiedź tego, że gospodarka poradzi sobie z kryzysem czy tego, że FED nie obniży stóp.
Wydaje się jednak, że FED ma zbyt mało powodów do obniżenia stóp, w co wierzy (czy chce wierzyć) większość amerykańskich inwestorów. Jak widać na powyższym przykładzie pojawiają się także pozytywne znaki. Władze monetarne USA mogą zachować się podobnie jak ECB i poczekać jeszcze z oceną skutków kryzysu kredytów. Dodatkowo, FED ma jeszcze inne możliwości podtrzymania płynności na rynkach, z których korzysta mniej niż Europejczycy.
Mimo początkowych wahań na indeksach, końcówka powinna należeć do byków. Choć w perspektywie chociażby tylko tygodnia, niewiele to zmieni.