Indeksy w USA nadal borykają się z problemem czy iść w dół czy w górę. Mimo niekorzystnych danych cen producentów, indeksy zwyżkują. Jeśli już o nie chodzi to rynek bardziej czeka na jutrzejsze dane o cenach konsumentów.
Indeks cen producentów (PPI) wzrósł niespodziewanie do poziomu 1,3 proc. Zaskoczyło to rynek i wywołało obawy, że FED stóp procentowych tak szybko nie obniży. Właściwie to raczej miało wywołać obawy - bo inwestorzy wzruszyli tylko ramionami i przystąpili do (umiarkowanych) zakupów. Tłumaczyć to można jednak tym, że ważniejsze dane dotyczące zostaną podane jutro - chodzi i indeks cen konsumentów (CPI).
Dziś, równie nieoczekiwanie, padła propozycja kupna chicagowskiej giełdy kontraktów terminowych - CBOT przez giełdę Intercontinental Exchange, obsługującą transakcję na ropę naftową. Suma transakcji to 9,9 mld dol. Rzeczywiście jakoś dawno już nie słyszeliśmy o takich transakcjach -a które są nieodzownym znakiem hossy. Może to dobry znak i wkrótce również dane makro pójdą w tym kierunku.
Przeciwko dzisiejszym zwyżkom jest również opublikowany indeks kondycji producentów w Filadelfii (Philadelphia Fed Survey), który zmalał w marcu do 0,2 proc. z 0,6 proc. w poprzednim miesiącu. To kolejny dowód, że nieruchomości i sprzedaż samochodów mają niekorzystny wpływ na tę grupę przedsiębiorstw.
Jak widać, rynek zachowuje się dziś wbrew podawanym wiadomością. Niestety w dobie niepewności, które ostatni ogarnęła giełdy, oznacza to, że prędzej czy później będzie trzeba znów je zdyskontować. Póki co, na razie, zadowoleni z sytuacji będą tylko agresywni inwestorzy, wykorzystujący wahania indeksów.