Dzisiejsza sesja nie wygląda dobrze dla rynków w USA i Azji. Zbiegło się ze sobą kilka istotnych informacji, które pod znakiem zapytania mogą postawić tegoroczne wzrosty.
Właściwie już wczoraj w nocy pojawiły się pierwsze symptomy, że dziś handel może wykazywać tendencje do spadków. Chodzi o rosnącą presję na podwyżki stóp w Azji - najpierw umocnił się jen, a potem okazał się, że Chińska gospodarka rozwijała się w tempie 11 proc. w pierwszym kwartale. Zmusiło to monetarne władze tego kraju do zapowiedzi podniesienia ceny pieniądza.
Do tego w USA opublikowano dziś wskaźnik wyprzedzający koniunktury, który okazał się niższy niż przewidywano - zamiast 0,2 proc. wzrostu zanotowano 0,1 proc. Co wskazuje na bardzo umiarkowany rozwój gospodarki w tym kraju.
Najjaśniejszą gwiazda są nadal konsumenci, którzy są równowagą dla słabych rynków nieruchomości oraz przemysłu.
Warto odnotować kolejne już dobre wyniki spółek z sektora finansowego. Tym razem zysk netto Merill Lynch w I kwartale wzrósł o 31 proc.
Początek sesji w USA wyglądał jednak gorzej niż późniejszy handel. Indeksy zdołały odrobić część strat, głównie za sprawą spółek z sektora medycznego, który jest najlepiej radzącym sobie dziś sektorem S&P.
Jak widać wyniki spółek ratują dzisiejszą sesję. Należy jednak bacznie obserwować zachowanie jena i indeksów Azjatyckich, gdyż rynki są ostatnio bardzo wyczulone na informacje płynące z tej części świata.