Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sebastian Gawłowski
|

USA: Inwestorzy nie grają pod wybory

0
Podziel się:

Po raz pierwszy od 53 lat na giełdzie nie ma przedwyborczej euforii.

USA: Inwestorzy nie grają pod wybory
(EPA/PAP)

Aż o 13 procent musiałby wzrosnąć najważniejszy indeks amerykańskiej giełdy, aby utrzymać tradycję, czyli unikać bessy w roku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Money.pl sprawdził jak zachowywał się indeks S&P 500 (Standard and Poor's 500, najszerszy indeks amerykańskiej giełdy) w roku wyborów prezydenckich w USA. Dotychczas gra _ pod prezydenta _ była z reguły opłacalna.

Indeks S&P 500 zwykle zwyżkował w roku wyborczym. W efekcie jeszcze nigdy w roku wyborów prezydenckich w USA po II wojnie światowej S&P 500, czyli lustro amerykańskiej gospodarki, nie był w tak zaawansowanej bessie jak obecnie.

| Notowania S&P 500 w okresie roku przed i po wyborach w USA |
| --- |

* rok * *poziom S&P 500 31 grudnia roku przedwyborczego * *poziom w dniu wyborów lub dzień po * *poziom rok po wyborach *
2004 1111,92 1130,58 1214,76
2000 1469,25 1431,87 1115,80
1996 615,93 714,14 924,76
1992 417,09 419,92 463,02
1988 247,08 275,15 338,15
1984 164,93 170,41 192,76
1980 107,94 131,33 124,74
1976 90,19 101,92 90,71
1972 102,09 113,35 105,8
1968 96,47 103,27 97,64
1964 75,02 73,45 92,31
1960 59,89 56,43 70
1956 45,48 45,74 40,37
1952 23,69 24,67 24,61

Źródło: Money.pl_ _

Kryzys, który od pożyczek hipotecznych podwyższonego ryzyka, rozlewa się na cały rynek finansowy USA i świata, nie pozwala na powrót optymizmu związanego ze zmianą warty w Białym Domu. Z resztą sami kandydaci nie dają inwestorom powodów do optymizmu.

Zachwiana cykliczność

Wcześniej jedynie w latach 1960, 1964 i 2000 indeks S&P 500 w czasie wyborów prezydenckich w USA był niżej niż rozpoczynał rok wyborczy. Jednak osłabienie było kosmetyczne, szacowane w przedziale 2 - 3 pkt. proc. Najgorzej było dotychczas w 1960 r. kiedy S&P500 w okresie wyborów był niżej niż na początku roku o 5,77 proc.

W efekcie od 1952 roku indeks w dniu wyborów był 11 razy wyżej niż na początku roku wobec trzech przypadków, kiedy notował stratę. Z kolei po roku 7 razy był wyżej i tyle samo niżej niż w okresie elekcji.

Z reguły po wyborach indeks wchodził w fazę hossy lub w gorszym scenariuszu tkwił w konsolidacji. Ponownie wyjątkiem od tej reguły był rok 2000, w którym pękła bańka internetowa. Ponad 10 proc. korektę notował z kolei w 1956 i 1976 roku.

| Stopa zwrotu z indeksu S&P 500 w okresie roku przed i po wyborach |
| --- |

*rok * *stopa zwrotu S&P 500 od początku roku do dnia wyborów prezydenckich * *stopa zwrotu w rok od dnia wyborów *
2004 +1,67 +7,44
2000 -2,54 -22,07
1996 +15,94 +29,49
1992 +0,67 +10,26
1988 +11,36 +22,89
1984 +3,32 +13,11
1980 +21,66 -5,01
1976 +13,00 -10,99
1972 +11,02 -6,66
1968 +7,04 -5,45
1964 -2,09 +25,67
1960 -5,77 +24,04
1956 +0,57 -11,74
1952 +4,13 -0,24

Źródło: Money.pl

Okazuje się więc, że George W. Bush i jego licząca dwie kadencje prezydentura będzie pamiętna dla inwestorów giełdowych. W okresie jego administracji rynek był wręcz jak kolejka górska. S&P 500 na bessie internetowej i zamachach na World Trade Center stracił 45 proc.

Następnie pęczniał od zysków i w 2007 roku odrobił straty sięgając historycznych szczytów z 2000 roku (ok. 1500 pkt), aby przez ostatnie dwanaście miesięcy zanotować poważną przecenę (ok. 18 proc.).

Jednocześnie inwestorzy, którzy liczyli że popularny wzrostowy scenariusz wyborczy powtórzy się w tym roku, notują poważne straty. Statystyka bardzo kusiła do zajmowania pozycji na renomowanych amerykańskich firmach wchodzących w skład S&P 500.

Jednak ślepe trzymanie się tej strategii można określić jako naiwność w obliczu symptomów słabnącej kondycji gospodarki USA oraz globalnej sytuacji politycznej. Rosnące przez blisko dwie dekady ceny domów i rozdawnictwo kredytów hipotecznych doprowadziło do pęknięcia bańki w ubiegłym roku. Szacuje się, że ofiarami kryzysu może być łącznie nawet 300 amerykańskich instytucji finansowych.

Załamanie na rynku nieruchomości zaczyna się dodatkowo przekładać na poziom życia amerykańskiego społeczeństwa. Tymczasem wojna w Afganistanie czy przedłużająca się bez końca misja w Iraku sprawiły, że dziura w budżecie Stanów Zjednoczonych jest gigantyczna.

Ponadto ostatnie rozczarowujące dane na temat amerykańskiego PKB, wraz z nasilającą się presją inflacyjną, grożą ryzykiem stagflacji (stagnacji gospodarczej i wysoką dynamiką cen).

Obecnie szanse na powtórkę pozytywnego scenariusza powyborczego są dyskusyjne. Indeks musiałby najpierw odrobić dystans ponad 13 proc. jaki dzieli aktualne notowania od poziomów z początku roku.

Dno drugiego roku

Statystyka daje nadzieję inwestorom, ale w dłuższym terminie. Na 16 powojennych elekcji prezydenckich zwykle dno na rynkach akcji przypadało na drugi rok nowej prezydentury. Najczęściej trend spadkowy na giełdzie pojawiał się w pierwszej połowie kadencji. Byki z kolei odzyskiwały kontrolę nad rynkiem akcji w końcowej fazie prezydentury.

Jak wskazuje _ _ Marshall D. Nicles, EdD w _ __ _ Presidential elections and Stock Market Cycles _ _ od końca II Wojny Światowej najbardziej zyskowną strategią dla inwestora okazał się zakup akcji wchodzących w skład indeksu S&P 500 w październiku, w drugim roku kadencji prezydenckiej i sprzedaż walorów na zakończenie roku czwartego.

| Dno cyklu giełdowego S&P 500 na tle kadencji prezydenckich w USA |
| --- |

*lata kadencji * *okres w którym S&P 500 wyznaczał minimum * *rok w którym rynek osiągnął dno *
2001 - 2004 październik 2002 drugi rok
1997 - 2000 sierpień 1998 drugi rok
1993 - 1996 kwiecień 1994 drugi rok
1989 - 1992 październik 1990 drugi rok
1985 - 1988 grudzień 1987 trzeci rok
1981 - 1984 sierpień 1982 drugi rok
1977 - 1980 marzec 1978 drugi rok
1973 - 1976 październik 1974 drugi rok
1969 - 1972 maj 1970 drugi rok
1965 - 1968 październik 1966 drugi rok
1961 - 1964 czerwiec 1962 drugi rok
1957 - 1960 październik 1957 pierwszy rok
1953 - 1956 wrzesień 1953 pierwszy rok
1949 - 1952 czerwiec 1949 pierwszy rok
1945 - 1948 październik 1946 drugi rok
1942 - 1944 kwiecień 1942 drugi rok

Źródło: _ Presidential elections and Stock Market Cycles _, Marshall D. Nicles, EdD

Powtarzalność tego cyklu jest wręcz uderzająca, z wyjątkiem ostatniego okresu prezydentury George W. Bush'a. Kandydaci na sukcesję po nim również, przynajmniej póki co, nie gwarantują rynkom psychologicznego fundamentu do wzrostów lub chociażby dyskontowania pozytywnego scenariusza.

Wybór między senatorem McCaine, a senatorem Obamą jest kreowany jako rozstrzygnięcie między kontynuacją krytykowanej globalnie strategii _ amerykańskiego światowego policjanta _, a _ wielką zmianą _ do której nawołuje czarnoskóry kandydat. Wydaje się jednak, że tak naprawdę więcej tu PR-owej retoryki i walki między partyjnej między Republikanami a Demokratami o najważniejszy fotel w państwie, niż faktycznej rewolucji.

Wybór senatora McCaine na prezydenta będzie co najmniej spokojnie przyjęty przez rynki finansowe, gdyż reprezentuje on z gruntu prorynkową opcję. Jednak z pewnością wśród inwestorów i przedsiębiorców przeważa rozczarowanie pogarszającym się stanem gospodarki. A to przecież ma miejsce w czasie republikańskiej prezydentury.

Senator Obama to wielka niewiadoma i póki co jedynie PR-owska bomba. O tym ile można zyskać punktów wyłącznie _ pozytywnie _ odróżniając się od wyborczego kontrkandydata pokazuje ubiegłoroczny sukces Platformy Obywatelskiej nad PiS.

Rynek giełdowy szybko wyłapuje PR-owy make up. Inwestorzy mogą obawiać się, że w dotychczasowej karierze senatora, wielokrotnie popierał on prosocjalne projekty (jak wskazuje prestiżowy prorynkowy think tank Club for Growth). W efekcie wydaje się, że inwestorzy będą ostrożnie podchodzić do jego zapowiedzi _ wielkiej zmiany _. Przecież rynek nie cierpi niepewności, a poza hucznym hasłem nie stanęły dotychczas istotniejsze konkrety. Całościowego planu wzmocnienia gospodarki nie ma też kandydat republikański.

USA nadal będą zmagać się z kryzysem w przyszłym roku. W efekcie dotychczasowej statystyce dna w _ drugim roku prezydentury _ w sukurs przyjść może możliwe przełamanie kryzysu gospodarczego w 2009 roku. To może sprawić, że utarty od blisko 60 lat schemat rynkowy zostanie podtrzymany.

Losy świata

Wykres S&P 500 wygląda bardzo ciekawie. Indeks ten praktycznie nieustannie zyskiwał na wartości przez 50 lat od końca wojny. Dopiero pęknięcie bańki internetowej i zamachy na WTC wywołały poważną bessę, która zatrzymała się w okolicach 800 pkt na tym indeksie.

( http://static1.money.pl/i/a/62/22078.jpg Indeks S&P500 - notowania od 1979 do chwili obecnej (kliknij w wykres, aby zobaczyć w całości) )
_ *Indeks S&P500 - notowania od 1979 do chwili obecnej *(kliknij w wykres, aby zobaczyć w całości) _
Źródło: Metastock
i dane źródłowe bossa.pl

Obecnie S&P 500 ponownie zniżkuje, po uprzedniej porażce w zmaganiach o przebicie szczytów z 2000 roku. Teoretycznie powinien więc ponownie wrócić w okolice 800 pkt. Dalsze spadki oznaczałyby kolejne kłopoty gospodarki amerykańskiej i w konsekwencji całego świata. Dystans jest ogromny, gdyż oznaczałoby to przecenę o około 35 proc.

Wydaje się, że pesymizm i czarne scenariusze o sytuacji gorszej niż _ Wielki Kryzys _ lansowane m.in. przez takich tuzów rynkowych jak George Soros, biorą się właśnie z długoterminowej oceny wykresu S&P 500.

Jeśli scenariusz spadku do poziomu 800 pkt na S&P 500 zostanie zrealizowany to będzie to oznaczać wręcz walkę o rozstrzygnięcie dla losów świata. Przełamanie tego poziomu mogłoby być zapowiedzią niewyobrażalnego kryzysu. Z kolei odbicie od wspomnianego wsparcia dałoby szansę na powrót hossy.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)