Kraje OPEC, które jeszcze niedawno mogły snuć dalekosiężne plany związane z wzrostem cen ropy, muszą być obecną sytuacją dość mocno przerażone i w tym kontekście przełożenie nadzwyczajnego szczytu kartelu z 18 listopada na 24 października nie jest wielkim zaskoczeniem. Rynek spekuluje, iż redukcja wyniesie minimum 500 tys. baryłek dziennie, choć może sięgnąć nawet miliona. To może jednak nie mieć wielkiego wpływu na rynek, zwłaszcza, że kraje Arabskie już i tak sprzedają mniej ropy.
We wrześniu tylko Arabia Saudyjska i Iran sprzedały o ponad miliona baryłek dziennie mniej ropy niż w sierpniu. Do tego dokładają się spore wzrosty zapasów w USA - wczoraj ceny ropy odnotowały nowe roczne minima (66,29 USD w przypadku Brenta i niecałe 70 USD ropy słodkiej) po tym jak okazało się, iż zapasy ropy i benzyny w USA wzrosły łącznie o niemal 13 mln baryłek. Ceny ropy mogą wzrosnąć, ale raczej w związku z potencjalną poprawą klimatu na rynkach akcji, raczej nie z tytułu akcji podejmowanych przez OPEC.