Ceny miedzi na światowych giełdach poszybowały w górę po tym, jak zarząd chilijskiej kopalni Escondida zdecydował się wstrzymać wydobycie.
Escondida (hiszp. "ukryta") to ogromna kopalnia odkrywkowa położona w sercu pustyni Atacama i największy producent miedzi na świecie. Należy w większości do australijsko-brytyjskiej spółki BHP Billiton - globalnego lidera na rynku wydobywczym.
Zarząd zdecydował się wstrzymać wydobycie po 12 dniach strajku robotników, którzy zablokowali też dojazd do kopalni. Protestujący domagają się _ Sprzedaż miedzi stanowi około 40 proc. chilijskiego eksportu i około 9 proc. PKB. W Escondida wydobywa się 350 mln ton metalu rocznie - jedną piątą ogólnej produkcji kraju. _10-proc. podwyżek płac oraz wypłaty każdemu z pracowników 30 tys. dolarów premii.
Chociaż związkowcy obniżyli w ostatnich dniach swoje żądania, zarząd firmy zerwał rozmowy z związkiem zawodowym.
Dyrekcja jest w stanie zaakceptować tylko 3-proc. podwyżki. Z powodu strajku Escondida wykorzystywała zaledwie połowę swoich możliwości. Zdaniem rzecznika zarządu kosztuje to spółkę 16 mln dolarów dziennie.
Całkowite zamknięcie kopalni spowodowało zamieszanie na światowych giełdach. Pracując pełną parą chilijski zakład dostarcza aż 8 proc. światowej produkcji miedzi. W piątek rano ceny metalu w Londynie wzrosły o 2,5 proc._ Escondida bezpośrednio zatrudnia 2,3 tys. osób, ale ogółem przy wydobyciu pracuje ponad 5 tys. osób _ po raz kolejny zbliżając się do rekordowych poziomów.
W tym roku wartość miedzi osiągnęła już najwyższy pułap w historii na skutek stale rosnącego popytu, napędzanego przez Chiny. Na dobrej koniunkturze BHP Billiton zarobiła w pierwszej połowie roku około 3 mld dol. Dlatego robotnicy z Escondidy też chcą skorzystać na dobrej koniunkturze.