Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Oscary 2017. Amazon i Netflix dołączają do filmowej elity

3
Podziel się:

Cztery Oscary - tyle statuetek zgarnęły filmy, za którymi stoją Amazon i Netflix. Tym samym dwaj internetowi giganci wdarli się do filmowej elity pokazując, że są pełnoprawnymi konkurentami dla wytwórni.

Szef Amazona Jeff Bezos z żoną MacKenzie na oscarowej gali
Szef Amazona Jeff Bezos z żoną MacKenzie na oscarowej gali (REUTERS)

Giełda przy Wall Street zlekceważyła te informacje.

Nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej, czyli pokryty złotem Oscar, jest warta około 700 dolarów. Przynajmniej jeśli chodzi o wartość statuetki. Sama nagroda - dla jej zdobywców i tych, którzy dopiero jej pragną - może być bezcenna.

Tak właśnie może być w przypadku Amazona i Netfliksa, czyli dwóch internetowych gigantów, którzy w tym roku również stanęli do oscarowego wyścigu.

Dwa Oscary zgarnął "Manchester by the sea": film, którego dystrybutorem był Amazon. Firma kupiła prawa do jego dystrybucji po festiwalu w Sundance, za 10 mln dolarów. Do tej pory film zarobił 62 mln dolarów przy skromnym jak na Stany Zjednoczone budżecie produkcji wynoszącym 8,5 mln dolarów. Można się spodziewać, że zarobi jeszcze więcej - tak zwykle jest w przypadku filmów nagrodzonych przez akademię. Przykład? Ubiegłoroczny laureat w kategorii Film roku - Spotlight - zarobił w amerykańskich i kanadyjskich kinach niemal 6 mln dolarów. I to już po ogłoszeniu werdyktu. Do tego trzeba doliczyć wyższą sprzedaż dvd i większe zainteresowanie w systemie oglądania na życzenie.

Jak wskazuje "Fortune", Oscar daje firmie Jeffa Bezosa ogromne marketingowe możliwości promowania subskrypcji usług video Amazona. Poza "Manchester by the sea", Amazon jest też dystrybutorem w Stanach i Kanadzie "Klienta" - uznanego przez Akademię za najlepszy film nieanglojęzyczny.

Netflix natomiast zgarnął statuetkę za "Białe hełmy", krótkometrażowy dokument o ochotniczej formacji obrony cywilnej w ogarniętej wojną Syrii. To dwudziesty trzeci dokument Netfliksa.

Giełda sceptyczna

Oskar Oskarem, ale w skali działalności Amazona, czy nawet Netflix produkcja filmowa to nie jest jeszcze coś, co stanowi o być albo nie być. Świadczy o tym reakcja inwestorów na teoretycznie dobre dla spółek wiadomości.

Akcje Netflix spadły zaraz po otwarciu notowań przy Wall Street o 0,4 proc. Dokładnie tak samo zachował się Amazon. W tym czasie najważniejsze indeksy giełdowe traciły po 0,2 proc. Można nawet powiedzieć, że rynek potraktował obie spółki gorzej niż inne.

Obie firmy na razie jednak ostrożnie wchodzą na duży ekran, a produkcje nie należą do wysokobudżetowych, przynajmniej według standardów z USA.

Produkcja "Manchester by the sea" kosztowała zaledwie 8,5 mln dol., co przy zysku koncernu Amazon 2,4 mld dol. za ubiegły rok zupełnie wrażenia nie robi. Nawet jeśli film zarobił już ponad 60 mln dol.

Dzieło Netfliksa to natomiast krótki metraż, więc milionów raczej nie zarobi. Korzyści będą raczej wizerunkowe, bo Netflix rozwija działalność w innym kierunku. Chce szybko zdobyć klientów z całego świata dla serwisu internetowego, umożliwiającego płatne oglądanie filmów i serialami.

giełda
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(3)
kkk12
7 lat temu
aj waj ale krzywda?
marta
7 lat temu
Panie Balcerowicz,to mozna cos jeszcze bardziej spiepszyc,niz to,co zrobil pan ze swymi przydupasami???????? Przepraszam za slowa,ale inne zwroty nie przychodza mi do glowy.
LLLL
7 lat temu
Specjalista od zamrażania gospodarki się odezwał. Bez Sachsa nie był w stanie nic zrobić. Nie profesor tylko doktor!