Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Frączyk
|

Wall Street: spadki spółek technologicznych. Zawiodły dane z gospodarki

0
Podziel się:

Pierwsza sesja ostatniego tygodnia czerwca na nowojorskich giełdach przyniosła tylko minimalne zmiany. Rosnące ceny banków zrównoważone zostały przez spadki akcji spółek technologicznych. Negatywnie zaskoczyły dane o zamówieniach na dobra trwałe.

Wall Street: spadki spółek technologicznych. Zawiodły dane z gospodarki
(AFP PHOTO/Stan HONDA)

Dow Jones Industrial wzrósł na zamknięciu o 0,07 proc. do 21 409,55 pkt. S&P 500 spadł o 0,03 proc. do 2439,07 pkt., natomiast Nasdaq Comp. spadł o 0,29 proc. do 6247,15 pkt.

Najbardziej tracił sektor paliwowy, zniżkowały też kolejny raz w ostatnim czasie akcje spółek technologicznych. Najlepiej radziły sobie spółki finansowe, na czele z bankami.

Popyt na obligacje rządowe USA sugeruje, że mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym. Jeszcze w maju 10-letnie papiery Stanów Zjednoczonych notowane były z rentownością 2,4 proc., obecnie jest to poziom 2,1 proc. Popularność zyskują akcje sektorów defensywnych, np. usług publicznych, czyli m.in. telekomunikacyjnych.

Notowania na Wall Street w poniedziałek

Rozczarowujące dla rynku okazały się zamówienia na dobra trwałe w USA, które w maju spadły o 1,1 proc. miesiąc do miesiąca, po 0,9-procentowym spadku w kwietniu. Prognoza rynkowa zakładała spadek zamówień o 0,6 proc.

Niewielkie wzrosty notował Facebook. Właściciel portalu społecznościowego zamierza rozpocząć produkcję seriali - donosi Wall Street Journal. Spadały jednak notowania pozostałych wielkich w sektorze technologicznym: Microsoftu, Apple, Amazona i Alphabet.

10 proc. na plusie notowane były walory Avis. Właściciel wypożyczalni samochodów podpisał z Waymo umowę na zarządzanie flotą samochodów autonomicznych. To pierwsza tego typu umowa w branży. Waymo jest spółką-córką Alphabet, właściciela Googla - podaje PAP.

Rynek czeka na inflację

Wśród szeregu publikacji statystycznych w tym tygodniu rynki najmocniej wyczekują właśnie na piątkowe wskazania inflacji w USA (deflator PCE - preferowana przez Fed miara inflacji). Bazowy deflator PCE zniżkuje już od 3 miesięcy do 1,5 proc. w kwietniu, podczas gdy w lutym wynosił jeszcze 1,8 proc. Ceny konsumenta rosły w maju o 1,9 proc. rdr, podczas gdy w lutym wskaźnik wynosił 2,7 proc.

W czwartek opublikowany zostanie trzeci, końcowy odczyt PKB USA za pierwszy kwartał. Rynek oczekuje 1,2 proc. w ujęciu zanualizowanym, tyle samo co w drugim odczycie.

Spowolnienie w gospodarce amerykańskiej w połączeniu ze spadkiem oczekiwań inflacyjnych sprawia, że rynki są sceptycznie nastawione do prognozowanej przez Rezerwę Federalną ścieżki podwyżek stóp procentowych (w sumie cztery do końca 2018 r.). Kontrakty terminowe na stopę Fed wyceniają jedynie jedną podwyżkę o 25 pb. w ciągu najbliższych 18 miesięcy.

Oczekiwania inflacyjne tłumi także brak perspektyw na szybkie wdrożenie prowzrostowych reform zapowiadanych przez administrację Donalda Trumpa. Obecnie amerykański Kongres zajęty jest bardziej procedowaniem ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych, kwestią podniesienia limitu zadłużenia państwa oraz przyszłorocznym budżetem - pisze PAP.

Wątpliwości o trwałym odbiciu cen na świecie podsycają ponadto obserwowane ostatnio spadki cen ropy naftowej.

Dalsze podwyżki stóp niepewne

Sceptycyzm udziela się także części członków Fed, którzy choć w mniejszości w gronie Rezerwy, wyrażali w ubiegłym tygodniu obawy o presję cenową w amerykańskiej gospodarce oraz o zasadność dalszych podwyżek stóp proc. w krótkim okresie - pisze PAP.

Tymczasem prezes Fed z San Francisco John Williams, ocenił w poniedziałek, że stopniowe podwyżki kosztu pieniądza w USA pomogą utrzymać wzrost gospodarczy na dłużej. Jego zdaniem, inflacja w Stanach wzrośnie do 2-proc. celu Fed w 2018 r., po tym jak zaniknie wpływ "przejściowych czynników" ciągnących wskaźnik w dół. Dodał, że istnieje ryzyko przegrzania gospodarki amerykańskiej, z uwagi na bardzo dobrą sytuację na rynku pracy - w maju bezrobocie w USA spadło do 4,3 proc., najniżej w obecnym cyklu koniunkturalnym.

Po wzrostach z rana nawet o 1,5 proc., ceny ropy naftowej w poniedziałek po południu notowały ok. 1-proc. spadki.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na sierpień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 42,7 USD, a Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zniżkuje w okolice 45 USD za baryłkę.

Notowania ropy weszły w ubiegłym tygodniu w rynek niedźwiedzia, po tym jak jej notowania spadły o 20 proc. względem szczytów z lutego - to najgorszy półroczny wynik od kryzysu azjatyckiego w 1997 r.

Na rynku dominują obawy, że wzrost podaży surowca z Nigerii, Libii i Stanów Zjednoczonych zniweczy wysiłki członków OPEC i pozostałych producentów surowca, którzy do końca I kw. 2018 r. zamierzają utrzymywać wydobycie na ograniczonym poziomie.

Liczba czynnych szybów naftowych w USA wzrosła 23 tydzień z rzędu do 941 - podał w piątek Baker Huges. Tak długiej serii nie obserwowano od trzech dziesięcioleci.

Znacznych wzrostów na rynku ropy nie przewidują analitycy JP Morgan, którzy obniżyli prognozy cen surowca na III i IV kw. bieżącego roku. Dla ropy WTI szacunki ścięto do 47 USD w III kw i 49 USD za baryłkę w IV kw. z 53 i 54 USD poprzednio. Dla odmiany Brent szacunki obniżono do 50 i 52 USD wobec 56 i 57 USD prognozowanych w maju. W 2018 r., ich zdaniem, przeciętna cena WTI ma wynieść 42 USD, a Brent 45 USD.

gospodarka
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)