- Stawki frachtu (opłata za transport towarów drogą morską - przyp. red.) jeszcze kilka miesięcy temu były rekordowo niskie, nawet na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, ale obecna sytuacja na Morzu Czerwonym powoduje, że one znowu podskoczyły w górę - przyznaje w rozmowie z money.pl Krzysztof Skolak, szef Polskiego Związku Kamieniarstwa oraz prezes działającej od 1966 r. firmy Granex. Zaznacza jednak, że to jeszcze nie jest ten poziom kosztów, który był w zeszłym roku czy dwa lata temu.
Od importerów granitu z Azji, który króluje na polskich cmentarzach, słyszymy, że w ostatnich miesiącach koszt transportu morskiego jednego bloku granitowego wzrósł o 200-300 proc.
Ostrzał statków, mający - zdaniem Hutich - doprowadzić do zawieszenia broni w Strefie Gazy, jest dotkliwy dla handlu, ponieważ przez Kanał Sueski prowadzi najkrótsza trasa między Azją a Europą. Ze względów bezpieczeństwa armatorzy wolą dłuższą i droższą drogę wokół Afryki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duński gigant Maersk uprzedził niedawno klientów, że przygotowuje szereg dopłat w drugim kwartale 2024 r., które mają zrekompensować 40-proc. wzrost kosztów paliwa. Do tego ostrzega przed ograniczeniem możliwości transportowych o 15-20 proc.
"Dodatkowa dopłata dotknie importerów europejskich, w tym także tych z Polski. Niedobór kontenerów wpływa również na trasy inne niż te przez Kanał Sueski. CMA CGM ogłosiło, że od 17 maja wprowadzi opłatę za ochronę na pokrycie strat spowodowanych brakami kontenerów na trasach z tureckich portów Morza Czarnego do Skandynawii, Europy Północnej, krajów bałtyckich, Wielkiej Brytanii i Polski. Wyniesie ona 150 euro za kontener 20-stopowy i 200 euro za kontener 40-stopowy" - informuje serwis trans.info.
Rosnące koszty branży kamieniarskiej
- Dzisiejsze ceny frachtu będą rzutowały na to, co przypłynie za kilkanaście tygodni. Importerzy wolą w tym okresie wstrzymać się od niekoniecznych dostaw, raczej nie napełniają placów, ale sprowadzają, co jest bezpośrednio zamówione pod konkretnych odbiorców. W takiej sytuacji towar będzie mniej dostępny albo ceny będą wyższe - ocenia w rozmowie z money.pl szef PZK.
Krzysztof Skolak mówi, że ceny produktów z kamienia - mowa m.in. o kostce, krawężnikach czy płytach do produkcji nagrobków - wzrosły o ok. 20 proc. rok do roku. Zaznacza jednak, że wpływ na to miały głównie rosnące koszty pracownicze oraz energii elektrycznej. Nie wyklucza jednak, że branża może podnieść stawki, co związane jest także z kryzysem na Morzu Czerwonym.
- Nie sądzę jednak, aby to było więcej niż 20 proc., nawet jeśli sytuacja miałaby się utrzymać, to kierunków importu jest więcej niż Azja, więc może w pewnym momencie zapaść racjonalna decyzja o zmianie. Doświadczenie uczy też, że rynek trochę łagodzi gwałtowne skoki kosztów, głównie dzięki zapasom. Natomiast nie da się ulżyć tego wyłącznie kosztem marży, to jest za duża różnica - przyznaje.
Problemy w pandemii rozwiązaniem obecnych problemów
O to, czego możemy się spodziewać w kwestii zmian cen nagrobków, rozmawiamy m.in. z Tomaszem Karczmarczykiem, prowadzącym zakład kamieniarski pod Warszawą. Potwierdza słowa prezesa PZK o wciąż niemałych zapasach kamienia w branży. Jak mówi, to górka, którą sprowadzono podczas rekordowo wysokich kosztów importu w pandemii koronawirusa, gdy również - mówiąc brutalnie - popyt na pomniki był zdecydowanie większy niż obecnie.
Tomasz Karczmarczyk zwraca uwagę, że ceny nagrobków w branży pozostały na wywindowanych w pandemii COVID-19 cenach, gdy ze względu na liczbę zgonów kamieniarze mieli pracę zapewnioną na 6-8 miesięcy do przodu. Teraz pomnik można postawić nawet tydzień po złożonym zamówieniu.
- Były wysokie ceny transportu, a kamienia zaczęło brakować. Wiecznie go nie było przez problemy ze zdobyciem miejsca na statkach, kontenerów, dlatego materiału zaczęło fizycznie brakować na rynku, a popyt był ogromny, pogrzebów było bardzo dużo. Hurtownicy zaczęli ściągać, co tylko się dało - mówi money.pl Tomasz Karczmarczyk.
I dodaje: - Niektórzy tak naprawdę mają jeszcze zapasy z tego okresu, kupionego niestety po zawyżonych cenach. Dlatego ceny nagrobków nie spadły, tymczasem zmalał popyt, więc nie spodziewam się w najbliższym czasie podwyżki cen pomników w ogóle, ewentualnie niewielkiej. Kolejna sprawa jest taka, że mamy sporo alternatyw dla kamienia z Azji, np. Hiszpanię i Skandynawię.
Ale przedsiębiorca podkreśla, że taka sytuacja ma miejsce w przypadku kamieniarzy, którzy sami produkują nagrobki. Większy problem mogą mieć za to zakłady handlujące gotowymi pomnikami sprowadzonymi np. z Chin, jako swoimi wyrobami.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl