O powodach "odblokowania" Tomasza Dziuby wiadomo niewiele. Jak pisze "Rzeczpospolita", konflikt między Marianem Banasiem a jego zastępcą wybuchł w lipcu. Szef NIK zarzucał swojemu zastępcy manipulowanie wynikami kontroli, nierzetelność a nawet "próby zastraszania". Odsunął go od obowiązków, złożył w Sejmie wniosek o jego dymisję i zawiadomienie do prokuratury.
Zarzewiem konfliktu między panami stał się raport dotyczący kontroli oceniającej pracę minister Beaty Kempy jako pełnomocnika rządu ds. pomocy humanitarnej – przypomina "Rz". Banaś uznał, że jest on nierzetelny.
Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające w sprawie jego zawiadomienia i nie znalazła przesłanek do wszczęcia śledztwa. Z kolei Dziuba tłumaczył marszałek Sejmu Elżbiecie Witek, że raport był faktycznie nierzetelny i dlatego odmówił podpisania się pod nim.
Głośna sprawa z lipca znalazła cichy finał w tym tygodniu. Szef NIK przywrócił swojego zastępcę do obowiązków, ale już bez rozgłosu. Cytowani przez "Rz" politycy opozycji są zdziwieni i zastanawiają się, w jaki sposób doszło do zawieszenia broni między Banasiem i PiS-em oraz na jakich warunkach.
Marian Banaś na celowniku. PiS chce go zablokować
Marian Banaś przez lata był uważany przez polityków PiS za bezkompromisowego i nieprzekupnego profesjonalistę. Dorobił się nawet przezwiska "Pancerny Marian". Głośno zrobiło się jednak o sprawach rzucających poważny cień na jego karierę. Okazało się, że Banaś ma w Krakowie kamienicę, którą pozyskał w niejasnych okolicznościach. W budynku mieści się hotel na godziny a biznes (za 5 tys. zł czynszu miesięcznie) prowadzi grupa przestępcza.
Cała sprawa wyszła na jaw we wrześniu 2019 roku, niedługo po powołaniu Mariana Banasia na szefa NIK, choć wątpliwości w sprawie jego statusu majątkowego pojawiały się już wcześniej. PiS-owi nie udało się odwołać Banasia ze stanowiska i do dziś obie strony toczą ze sobą wojnę podjazdową.