Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Czy premier Morawiecki kupi sobie auto elektryczne? Tak wspomógłby swój plan [OPINIA]

20
Podziel się:

Dziś premiera polskiego auta elektrycznego. Po 5 latach mamy prototyp, ale czy wejdzie on do produkcji? Po wydaniu kilkudziesięciu milionów wiadomo, że jesteśmy na początku piekielnie drogiej i długiej drogi. A zapowiedzi produkcji 100 tys. elektryków rocznie to mrzonka - pisze Konrad Bagiński z money.pl.

Czy premier Morawiecki kupi sobie auto elektryczne? Tak wspomógłby swój plan [OPINIA]
(Electromobility Poland)

Nietrudno zauważyć, że po polskich drogach nie jeździ pół miliona elektrycznych samochodów. Ba, takiego auta nie ma nawet sam premier Morawiecki - który w 2016 roku obiecywał, że do 2025 roku po polskich drogach będzie jeździł milion elektryków. Powinniśmy być mniej więcej w połowie drogi. Nie ma pół miliona, jest niecałe 10 tysięcy samochodów zakwalifikowanych jako elektryczne, z czego niespełna 5,5 tysiąca to prawdziwe elektryki bez silnika spalinowego.

Powinniśmy być więc mniej więcej w połowie drogi. Nie ma pół miliona, jest niecałe 10 tysięcy samochodów zakwalifikowanych jako elektryczne, z czego niespełna 5,5 tysiąca to prawdziwe elektryki bez silnika spalinowego.

Zobacz także: Obejrzyj: <a href="https://wideo.wp.pl/slug-6510791451916417v">Porsche Taycan Turbo: test na najbardziej pokręconej drodze w Polsce</a>

W 2016 roku, tuż po niefortunnej wypowiedzi Mateusza Morawieckiego – niefortunnej dla niego, ciągle mu wypominanej – 4 spółki skarbu państwa (PGE, Tauron, Energa i Enea) zrobiły zrzutkę na firmę, która miała się zająć produkcją polskiego elektryka. Spółkę nazwano Electromobility Poland i zasilono kwotą 10 milionów złotych. A potem udziałowcy dosypali kolejne 20 milionów. Rok później następne 40 milionów złotych. Wydali więc 70 milionów na działalność firmy, ale zapomnieli zapytać o efekty. Tych po prostu nie było.

Trudno za sukces uznać przeprowadzenie w 2017 roku konkursu na koncepcję wizualną auta. Część prac rysowały dzieci, nawet najlepsze projekty były tylko rysunkami i to średnio udanymi. Pod koniec 2017 roku było po konkursie i EMP chyba nie za bardzo wiedziało, co dalej. Nie stworzyła nawet modeli 3D zwycięskich koncepcji – a wcześniej to obiecywała.

W 2018 roku przedstawiciele spółki zapewniali, że w pierwszej połowie 2019 roku spółka zaprezentuje jeżdżący prototyp. Potem datę premiery przesunięto na końcówkę roku, obecnie wyznaczona jest na dziś – 28 lipca 2020 roku. EMP ma pokazać prototypy hatchbacka i SUV-a.

To, że w ogóle powstały, zawdzięczamy jednak nie EMP, ale profesjonalistom. Za design prototypów odpowiadają projektanci włoskiej pracowni stylistycznej Torino Design. A za sprawy techniczne odpowiada EDAG Engineering.

Ile potrzeba pieniędzy?

Kilkadziesiąt milionów, jakie ma do wydania EMP, ma się nijak do rzeczywistych kosztów produkcji auta. Prototypy muszą zostać wyprodukowane w krótkiej serii, zostać przetestowane, homologowane a następnie wychodzić ze zbudowanej specjalnie do tego celu fabryki wypełnionej robotami i nowoczesną technologią.

Kiedy w 2016 roku Volkswagen uruchamiał pod Wrześnią produkcję dostawczego Craftera, wydał na to pół miliarda euro. Czyli lekko licząc – 2,2 miliarda złotych. Według rządowych zapowiedzi nasza pozostająca w sferze marzeń fabryka ma wypuszczać 100 tysięcy aut elektrycznych rocznie. Otwarte pozostaje oczywiście pytanie, czy znajdzie się na nie popyt. I czy znajdzie się suma 5-10 miliardów złotych na uruchomienie produkcji – bo na tyle koszty szacują eksperci.

Wbrew pozorom problemem nie powinno być znalezienie wykwalifikowanej kadry do produkcji auta. W 2019 roku w Polsce wyprodukowano ponad 620 tysięcy samochodów. Produkujemy też mnóstwo części i podzespołów na eksport. Problem w tym, że produkcja aut w Polsce spada, jeszcze dekadę temu robiliśmy ich około miliona rocznie.

Polska jest jednym z największych pod względem liczby ludności krajów Unii Europejskiej. I jednym z takich, które nie mają u siebie własnej masowej marki motoryzacyjnej. Bardziej liczne są od nas Hiszpania, Włochy, Wielka Brytania (co prawda już poza UE), Francja i Niemcy. Każde z tych państw ma przynajmniej jedną rodzimą markę.

Co więcej, nawet kraje mniejsze od Polski mogą się poszczycić "narodowym" autem. Czesi mają Skodę, Rumuni Dacię, Szwedzi Volvo. My od 2002 roku, gdy zakończyła się produkcja Poloneza, ciągle jesteśmy montownią dla wielkich marek. Coraz mniejszą.

Dopłaty – brak pomysłu

Jeśli za kilka lat wystartuje produkcja, to trzeba jeszcze będzie pomyśleć o dopłatach. Obecnie ceny aut elektrycznych odstraszają klientów. Wiele państw daje im więc dopłaty – w końcu wszystko odbywa się z korzyścią dla środowiska i wpisuje w transformację energetyczną. U nas też był taki pomysł, ale polski program dopłat okazał się niewypałem. Dopłaty były niskie, dotowano jedynie zakup małych aut a np. elektrycznym dostawczakiem nie wolno byłoby jeździć zarobkowo.

Będzie milion elektryków?

Już w zeszłym roku stało się jasne, że ta liczba została wzięta z sufitu. Bo w rządowym dokumencie pod nazwą "Strategia Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 roku" zapisano, że samochodów elektrycznych i hybrydowych będzie w Polsce 600 tysięcy. I to do roku 2030. Zauważmy też, że w tej liczbie zawarto hybrydy plug-in, w których silnik elektryczny pełni jedynie rolę wspomagającą napęd spalinowy.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(20)
Rondel
4 lata temu
Doceńcie to, że dzięki inicjatywom premiera Polska staje się nowoczesnym krajem i dołącza do liderów innowacji. Wcześniej było to tylko w sferze marzeń.
Gri
4 lata temu
Morawiecki jak zawsze stoi na wysokości zadania.
Oko
4 lata temu
Strasznie płytkie te wypociny w tekście... Po co premier miałby zaopatrzyć się w takie auto. Może ma inny gust, ale wie, że te auta są przyszłością. Dramat co Wy tu bredzicie.
Karena
4 lata temu
Widać, że artykuł tendencyjny. Ciekawe ile PO wyłożyło kasy na ten hejt.
Gola
4 lata temu
Bardzo się cieszę, że Polska wreszcie stawia na innowacje i nowe technologie a nie wynalazki typu tramwaje LGBT.