Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
PGO
|
aktualizacja

Ekonomiści apelują do opozycji. Ponad 100 podpisów pod listem

823
Podziel się:

Z inicjatywy Polskiej Sieci Ekonomii powstał list skierowany do koalicji opozycyjnej, która najprawdopodobniej będzie tworzyć nowy rząd. Pod apelem o "wzięcie odpowiedzialności za rozwój Polski" podpisało się ponad 100 uczonych, głównie ekonomistów.

Ekonomiści apelują do opozycji. Ponad 100 podpisów pod listem
Donald Tusk (East News, Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

"Z uwagi na kryzysy społeczne i ekologiczne, Polska potrzebuje nowego modelu rozwojowego, prowadzącego do państwa dobrobytu" - czytamy we wstępie do listu powstałego z inicjatywy Polskiej Sieci Ekonomii (PSE). Pod jego treścią podpisało się ponad 100 uczonych, m.in. ekonomistów, prawników i socjologów. Pełna treść pisma TUTAJ.

"List 100 ekonomistów" do opozycji

W opinii sygnatariuszy obecny stan finansów publicznych pozwala na realizację wyborczych obietnic koalicji opozycyjnej (Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Lewica), która - wiele na to wskazuje - przejmie władzę w Polsce.

"Należy zadbać o dochody budżetu przez reformę systemu podatkowego w kierunku uczciwej progresji podatkowej, opodatkowania znacznych zysków i majątków oraz likwidacji przywilejów dla najbogatszych" - podkreślono.

Pomysłodawcy listu sprzeciwiają się narracji, według której sytuacja finansowa kraju nakazuje redukcję wydatków. "Nie widzimy żadnych przesłanek, aby przegląd finansów publicznych miał wykazać olbrzymie ukryte deficyty lub "greckie" długi. Z całą stanowczością stwierdzamy, że stać nas jako państwo na realizację obietnic, a pieniądze 'są i będą'" - czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Znamienne słowa Hołowni o końcu rozdawnictwa. "To zapowiedź racjonalizacji wydatków"
Poprzedni rząd nie ukrywał planów wzrostu deficytu i długu publicznego w najbliższym okresie w związku ze wzrostem wydatków na zbrojenia, usługi zdrowotne oraz waloryzację świadczeń społecznych. Okresowy wzrost długu publicznego w relacji do PKB jest normalnym zjawiskiem we współczesnej gospodarce - twierdzą autorzy listu.

"Wzywamy przyszły rząd do wzięcia odpowiedzialności za rozwój Polski - są do niego warunki, liczymy, że jest też wola polityczna" - podsumowano.

Wśród osób, które podpisały się pod listem, są m.in. politolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ryszard Szarfenberg czy ekonomista, prof. Marcin Piątkowski. Na liście jest też podpis aktywisty, socjologa Jana Śpiewaka.

W dyskusji na temat stanu finansów publicznych nie brakuje głosów odmiennych w stosunku do postulatów zawartych w liście PSE. Główny ekonomista Grant Thornton Marcin Mrowiec wylicza, że rząd Prawa i Sprawiedliwości na 2024 r. zaplanował wzrost zadłużenia o 334 mld zł, co jest najwyższym przyrostem w historii.

Kanony prowadzenia polityki fiskalnej mówią, że mając wzrost PKB zbliżony do potencjału, kraj powinien mieć deficyt budżetu zbliżony do zera, a nie najwyższy w historii, wyższy nawet od najcięższego dla gospodarki i finansów publicznych roku pandemii. Po drugie, jeśli warunki zewnętrzne okażą się gorsze od zakładanych - a ryzyk nie brakuje (rozwój sytuacji na Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie, grożący jeszcze słabszym wzrostem gospodarki globalnej niż to zakładają obecne, niezbyt optymistyczne prognozy) - to wzrost może okazać się słabszy, skutkując jeszcze wyższym deficytem - przestrzega ekspert w rozmowie z money.pl.

W opinii Mrowca, gdyby wykonać eksperyment myślowy pod hasłem "zero zadłużania, wszystko finansujemy z bieżących podatków", to aby pokryć zaplanowany przez Zjednoczoną Prawicę na przyszły rok wzrost zadłużenia, należałoby:

  • albo dwukrotnie zwiększyć efektywne wpływy z podatku VAT (stawka podstawowa z 23 proc. na 46 proc.),
  • albo ponad trzykrotnie zwiększyć efektywne wpływy z podatku PIT,
  • albo też ponad czterokrotnie zwiększyć efektywne wpływy z podatku CIT.

- Ten eksperyment pozwala jednak dostrzec zasadnicze proporcje - nie możemy kontynuować zadłużania się na taką skalę, zaś nowa koalicja rządowa ma bardzo ograniczone miejsce do generowania nowych wydatków. Powinna wręcz zacząć od ograniczenia deficytu i skali planowanego wzrostu zadłużenia - wskazuje Mrowiec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(823)
mirosław
4 miesiące temu
Zadłużenie Polski w 2015 roku wynosiło 850 miliardów złotych, Zadłużenie Polski w 2023 roku wyniosło 2 000 miliardów złotych ( czyli 2 biliony zł). W ciągu 8 lat wzrosło o 1 150 miliardów. To oznacza że przez 8 lat żyliśmy zadłużając Polskę na koszt przyszłych pokoleń. Obecnie statystyczny Polak i Polka ma dług ok. 55 000 zł, licząc każdego ( od oseska po staruszka). Będą spłacać wszyscy. Dodatkowo złupili skórę drobnym ,,ciułaczom" którzy trzymali pieniądze w bankach. Przy inflacji 18,0 %, oprocentowanie depozytów wynosiło 1 % lub mniej. Rocznie na kontach Polacy tracili ok. 15, 0 % wartości nabywczej. To oznacza od kwoty 1,5 biliona ( tyle oszczędności mają Polacy ) utratę siły nabywczej 225 miliardów złotych rocznie. W innych latach 150 miliardów rocznie lub 100 miliardów. To w sumie daje ok. 500 miliardów ,,złupionej skóry drobnych ciułaczy". Każdy z inteligentnych Polaków może dodać te kwoty. Włos na głowie się jeży. Jeden z bardzo znanych polskich ekonomistów nazwał ten proces ,, Zbrodnią na Narodzie".
Arkadiusz
4 miesiące temu
Polska, to Naród Mądrych Ludzi. Jako Ekonomista należy unikać wejścia w walutę EURO, gdyż PLN trzyma swoją wartość, dzięki Rozwojowi Mikro. Zatem należy wiedzieć, iż Rozwój Polski leży w nietzlko w rękach Polityków, ale przede wszystkim Polityki Ekonomicznej, jako Ekonomia Racjonalengo Myślenia. Arkadiusz Adam Bonarek
Warto wiedzie...
6 miesięcy temu
Dla porządku dodajmy że członkowie tego stowarzyszenia są zwolennikami Nowoczesnej Teorii Monetarnej (MMT) i tzw. nowej ekonomii. Postulują oni masowe drukowanie pieniądza i finansowanie w ten sposób deficytu, a w przypadku pojawienia się inflacji, gwałtowne podnoszenie podatków celem "ściągnięcia" pieniędzy z rynku, czyli mówiąc inaczej - jak za dużo nadrukujemy i ceny wywalą to zabieramy ludziom żeby nie napędzali wzrostu cen. Pytanie czy "chłopcy z drukarką" to grupa od jakiej warto przyjmować porady gospodarcze?
Lax
7 miesięcy temu
mnie już nic nie zdziwi ani nie zaskoczy. chyba nie ma osoby która nie ma teraz problemow z kasą.. ja mam i to nie małe, na szczęśćie ogarniam się z długami dzięki krukowi, bo mi poszli na rękę ze spłata
Rafał
7 miesięcy temu
Eksperci są z Berlina
...
Następna strona