Wprowadzenie estońskiego systemu zapowiedział podczas wtorkowego expose premier Mateusz Morawiecki.
- Nie ma wątpliwości co do tego, ze w pierwszym okresie może dojść do spadku dochodów z podatku CIT, dlatego, że obecnie CIT płacony jest w momencie, gdy powstaje dochód, a w systemie estońskim podatek pojawia się dopiero w momencie wypłacenia pieniędzy właścicielowi - mówi money.pl Dariusz Bednarski, partner zarządzający w Grant Thornton.
Innymi słowy. Firma w danym roku notuje zysk. Dziś od tego zysku musi zapłacić podatek dochodowy, czyli CIT. W systemie estońskim podatku mogłaby uniknąć, jeśli zdecyduje się na pozostawienie pieniędzy w firmie i dalsze inwestowanie. Jeśli natomiast właściciel zażądałby wypłaty tego, co mu się należy, to podatek oczywiście by zapłacił.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
- Powstaje pytanie, czy to nie sprawi, że dochody budżetu spadną, ale biorąc pod uwagę fakt, że bardzo dużo firm wypłaca środki z działalności, a jednocześnie wzrost inwestycji związany z pozostawieniem zysków w firmach będzie generował wzrost gospodarczy, to wydaje się, że w dłuższej perspektywie nie powinno to powodować istotnych spadków - prognozuje Bednarski.
- System estoński ma być bowiem zachętą do tego, by reinwestować zyski - mówi partner zarządzający w Grant Thornton. W takim przypadku te środki pozostają nieopodatkowane.
Zmiana takiego systemu prowadzi do wielu ułatwień ze strony podatników. - Ewidencja podatkowa mogłaby być uproszczona. W systemie estońskim nie trzeba co miesiąc obliczać jaki dochód osiągnęliśmy, bo dałoby się to łatwo ustalić po wykonanych przez firmę operacjach finansowych, czyli wypłatach do właścicieli - tłumaczy w money.pl ekspert.
Expose Morawieckiego. Ekspert: jestem zdumiony
Naszego rozmówcę pytamy, czy wprowadzanie systemu tylko dla małych firm nie dałoby powodu do "kombinowania". - Istnieje ryzyko, że byłyby nadużycia w tym zakresie. Firmy przy nowej inwestycji tworzyłby nowy podmiot, żeby "załapać się" na udogodnienia związane z estońskim systemem - twierdzi Dariusz Bednarski.
Ekspert podkreśla jednocześnie, że od kilku lat jest zwolennikiem wprowadzenia estońskiego CIT-u dla wszystkich podmiotów.
- Inwestycje zależą przede wszystkim od dużych podmiotów. Taka zachęta dla nich miałaby też większe odzwierciedlenie w poziomie inwestycji w Polsce - mówi.
Na razie jednak premier mówi tylko o tych najmniejszych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl